Konferencja XXI
Jedność kapłanów między sobą.
„ Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. (Łk 24, 13-14)
W obecnej konferencji przypatrzmy się bliżej potrzebie jedności kapłanów miedzy sobą, bo jest to bardzo ważny wymóg naszego życia kapłańskiego, świadczący o naszej postawie wobec naszego powołania.
Wrogowie Kościoła za wszelką cenę chcą nie tylko podważyć autorytet księdza u wiernych, aby mu nie ufali i podejrzliwie patrzyli na wszystko, co mówi i czyni wyolbrzymiając jego ludzkie słabości czy potknięcia, nie tylko próbują zdobyć go dla swoich „idei” patrzenia na świat, człowieka i wszystko pod kątem wyobcowania z wszelkiej nadprzyrodzoności, ale chcą skłócić kapłanów z biskupem oraz między sobą. Dlatego musimy starać się o tę jedność między sobą, która może objawiać się w różnych formach
Nigdy nie powinniśmy podważać autorytetu drugiego kapłana (proboszcza, wikariusza czy innego księdza) wobec parafian. Nawet prawdy o drugim konfratrze nie zawsze trzeba i wolno wyjawiać publicznie.
Ważne są wzajemne kontakty poza obowiązkowymi spotkaniami dekanalnymi jak konferencje, odpusty, spowiedzi. Będą to więc spotkania towarzyskie z okazji imienin czy innych okoliczności, a także bez okazji, ale z potrzeby kontaktu z konfratrem. Tylko drugi kapłan może kapłana naprawdę zrozumieć i szczerze potraktować. Są, niestety, kapłani, którzy bardziej „lgną” do świeckich i większym zaufaniem ich darzą niż drugiego kapłana. Nie żałujmy czasu na spotkania kapłańskie i wypełniajmy je właściwie, to znaczy z pożytkiem duchowym dla obu stron. Nieodzowna jest wzajemna pomoc duszpasterska, duchowa, a gdy zachodzi potrzeba także materialna.
W naszym kapłańskim życiu są nieraz sytuacje trudne, w których trzeba pomóc współbratu, choćby o tę pomoc z różnych powodów nie prosił.
Pomoc duszpasterska to najczęstsza potrzeba naszych współbraci. Gdy na parafii jest tylko jeden kapłan, nie może sobie pozwolić na dłuższy wakacyjny wyjazd z parafii, a przecież jakiś wypoczynek mu się należy dla zmiany środowiska, uwolnienie się od męczących codziennych obowiązków czy dla podratowania zdrowia fizycznego, a nierzadko i psychicznego relaksu. Niekiedy są sprawy, dla załatwienia których kapłan musi wyjechać z parafii i wtedy bardzo mu potrzeba pomocy od życzliwego konfratra.
Są też względy natury duszpasterskiej, które podpowiadają wzajemną pomoc kapłanów, zwłaszcza gdy sami pracują w parafii, tak np. comiesięczna spowiedź w pierwsze czwartki lub piątki. Dobrze by było, gdyby w tym dniu kapłani się wymieniali i inny kapłan przyjeżdżał na spowiedź do danej parafii, a miejscowy proboszcz spowiadał w jego parafii. Nieraz ludzie krępują się spowiadać u swego proboszcza i trudno się temu dziwić czy mieć im to za złe. Dobre jest inne spojrzenie na niektóre sytuacje, trudności czy problemy, które nurtują naszych parafian. Dlaczego mają wyjeżdżać z parafii, aby się wyspowiadać, jak można im to zapewnić w swojej u innego księdza – spowiednika. Obecnie, gdy księża powszechnie dysponują samochodami, nie sprawia to żadnej trudności, a na pewno jest korzystne dla obu parafii.
Są sytuacje, gdy trzeba wesprzeć duchowo konfratra dotkniętego nieszczęściem, chorobą, doznana krzywdą ze strony osób świeckich czy nawet władz kościelnych. Nieraz może być potrzebna i życzliwa „correptio fraterna” gdy się widzi, że współbrat nie radzi sobie z trudnościami natury moralnej. Dobrze jest mieć przyjaciela, który życzliwie i z innej perspektywy potrafi ocenić sytuację, podnieść na duchu i ustrzec przed niebezpieczeństwem porzucenia kapłaństwa i zgorszenia.
Nieraz zachodzi potrzeba wzięcia w obronę i wstawienia się do odpowiednich władz świeckich czy kościelnych za drugim kapłanem, choćby, jak to, niestety, dość często ma miejsce, przyszło samemu się komuś narazić. Dlatego bardzo rzadko można liczyć na pomoc konfratrów w takich trudnych sytuacjach. Co nie jest na pewno postawą kapłańską.
Dla naszego rozwoju duchowego, skutecznego podnoszenia się ze słabości duchowych i grzechu oraz postępu w cnotach potrzebnych kapłanowi potrzebne jest nam kierownictwo duchowe. Nie poradzimy sobie ze wszystkim sami, dlatego potrzeba nam drugiego człowieka, a przede wszystkim kapłana, do którego będziemy mieli pełne zaufanie w sprawach duchowych aby nie ustać w drodze, po której mamy przecież też prowadzić innych. Potrzeba nam też innych współbraci, którzy swoją wiedzą i doświadczeniem mogą nam pomóc w wielu sprawach dotyczących duszpasterstwa. Korzystanie z kierownictwa duchowego czy pomocy współbraci zależy już tylko od naszego roztropnego wyboru i odpowiedzialności za swój rozwój duchowy.
Niekiedy potrzebna jest pomoc materialna, gdy z nasz współbrat znajduje się w trudnej sytuacji finansowej, z którą się nie „obnosi”, a w której powinno się mu w miarę swoich możliwości pomóc pożyczką pieniężną, a może „darem serca”, jeśli nas na to stać jak zachęca nas Pismo Święte np.
„Kto jest miłosierny, pożycza bliźniemu,
a kto wspomaga go swą ręką, wypełnia przykazania.
Pożycz bliźniemu, gdy jest w potrzebie…”
(Syr 29, 1- 2)
„ Poza tym bądź dla biednego łaskawy
i nie daj mu długo czekać na jałmużnę!
Zgodnie z przykazaniem przyjdź z pomocą biednemu
i stosownie do jego potrzeby nie odsyłaj go z pustymi rękami!
Strać raczej pieniądze dla brata i przyjaciela,
niżby miały zardzewieć, zmarnować się pod kamieniem.
Umieść skarb twój według przykazań Najwyższego,
a korzystniejsze to będzie dla ciebie niż złoto. (Syr 29, 8-11)
„A wszystkim, którzy postępują sprawiedliwie, dawaj jałmużnę z majętności swojej i niech oko twoje nie będzie skąpe w czynieniu jałmużny! Nie odwracaj twarzy od żadnego biedaka, a nie odwróci się od ciebie oblicze Boga. Jak ci tylko starczy, według twojej zasobności dawaj z niej jałmużnę! Będziesz miał mało – daj mniej, ale nie wzbraniaj się dawać jałmużny nawet z niewielkiej własności! Tak zaskarbisz sobie wielkie dobra na dzień potrzebny, ponieważ jałmużna wybawia od śmierci i nie pozwala wejść do ciemności. Jałmużna bowiem jest wspaniałym darem dla tych, którzy ją dają przed obliczem Najwyższego. (Tb 4, 7-11)
„ Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie” (Łk 6, 38).
Dzielenie się stypendiami mszalnymi
W wielu parafiach wytworzyła się „chora” sytuacja, gdy księża mają nadmiar stypendiów mszalnych, dlatego binują, a nawet trynują, bezprawnie zatrzymując dla siebie złożone na Mszę św. ofiary, podczas gdy w innych parafiach, małych liczebnie księża mają zaledwie kilka intencji mszalnych w miesiącu. Trzeba wiernym wyjaśnić, że Msza św. nie musi być sprawowana w ich kościele. Pan Bóg bowiem nie jest „związany” ani czasem ani miejscem, a zamówiona Msza św. niekoniecznie musi być sprawowana w miejscu jej zamówienia. Należy poinformować ofiarodawców o przekazaniu ich intencji do parafii, w której kapłan ja „odprawi”, a zainteresowani powinni przyjść do swojego kościoła w danym dniu i uczestniczyć we Mszy św. duchowo łącząc się ze swoją intencją w parafii gdzie jest sprawowana zamówiona przez nich Msza św.
Przy powszechnej dostępności telefonów można w każdej chwili skontaktować się z kapłanem, który będzie mógł daną intencję zrealizować we Mszy św. sprawowanej w swojej parafii.
Trzeba wiernych i siebie „wychowywać” w duchu solidarności z potrzebującymi i zaspokajania ich potrzeb w ten chrześcijański i katolicki sposób praktykowany od wieków w Kościele, czego przykład dają nam choćby Dzieje Apostolskie, Listy św. Pawła czy choćby List św. Jana Ap. np.:
Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga? ( 1J 3, 17).
Ważne jest świadczenie przysług „sąsiedzkich”, gdy miejscowy proboszcz jest w potrzebie, zwłaszcza jeśli chodzi o wyżywienie. Wiadomo bowiem, że w wielu parafiach księdza nie stać na utrzymanie gospodyni na plebanii, a też może być chora lub nieobecna z powodu urlopu, przypadków losowych itp. Trzeba się zainteresować współbratem w takiej sytuacji i w miarę możliwości przyjść mu z pomocą.
Jest zapewne jeszcze wiele innych sytuacji, które trudno przewidzieć, a które nie mogą być nam obojętne, kiedy trzeba przyjść z konkretna pomocą naszemu potrzebującemu współbratu, aby nie czul się osamotniony, bo idziemy przecież wspólna drogą, którą wyznaczył swoich uczniom, a dziś ją wyznacza swoim kapłanom Pan Jezus, który ciągle nam przypomina:
„Quamdiu fecistis (non fecistis )uni ex his fratribus meis minimis, Mihi fecistis (non fecistis)” Mt 25, 40).
“Zaprawdę powiadam wam, wszystko co uczyniliście (nie uczyniliście) jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (nie uczynili)”.
Obejmijmy życzliwym sercem wszystkich naszych współbraci będących w potrzebie i pomódlmy się w ich i swojej intencji.
Wszechmogący, wieczny Boże, pociecho strapionych i mocy cierpiących,† usłysz prośby tych, którzy w jakimkolwiek utrapieniu wołają do ciebie,* aby wszyscy mogli się radować, że doznali w swoich potrzebach Twego miłosierdzia. Przez Chrystusa, Pana naszego.