Konferencja XXXI

 

Maryja w życiu kapłana

 

 

W rozważaniach rekolekcyjno-pastoralnych nie może zabraknąć tematu roli Matki Najświętszej w życiu kapłana w kontekście roli, jaką Ona spełniała w życiu Pana Jezusa, a dziś spełnia w stosunku do Kościoła.

 

Cała wielkość Maryi wypływa z faktu, że Ona jest Matką Syna Bożego, który „Przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”- jak wyznajemy w „Credo” mszalnym. Jest więc Maryja Bogarodzicą, a zarazem Bogurodzicą, bo  nieustannie rodzi Bogu adoptowane dzieci, które przez Jezusa Chrystusa, a Jego Przedwiecznego Syna, stają się Jego dziećmi, Bożymi dziećmi, w których Ojciec widzi swojego umiłowanego Syna i darzy ich równie wielką i niepojętą miłością przez miłość do swojego Syna, który z Nim w jedności Ducha Świętego żyje i wstawia się za swoimi braćmi w człowieczeństwie.

 

Maryja więc pośredniczy między nami a swoim Synem, który Ją do tego upoważnił testamentem „podpisanym” swoją Krwią na krzyżu, gdy wypowiedział : „Niewiasto, oto syn Twój, Synu, oto Matka Twoja”. (J 19, 26). Dziś Maryja prowadzi nas do chwały Ojca przez Syna w miłości, świętości mocy i łasce Ducha Świętego przez posługę Kościoła, który jest dla każdego człowieka dobrej woli drogą przez życie doczesne do wiecznego zbawienia.

 

Sacerdos – Alter Christus – jest również powołany do tego, aby mocą Chrystusa w sakramencie kapłaństwa być ojcem duchowym Dzieci Bożych przez sprawowanie sakramentów chrztu, pokuty i Eucharystii oraz przez nauczanie prawd Bożych i życia godnego dzieci Bożych.

Te wielkie zadania trzeba polecać Maryi, aby pomagała nam w ich wypełnianiu dla uświęcenia i zbawienia powierzonych naszej duszpasterskiej

opiece ludzi, którzy powinni czuć się bezpieczni na drodze, którą ich prowadzimy. Sami zaś musimy się nieustannie wpatrywać w przykład Jej życia całkowicie oddanego Panu Bogu w Jego Synu, Kościołowi i ludziom – braciom Chrystusa i jej przybranym dzieciom. Maryja jest dla kapłana wzorem: w tajemnicy Zwiastowania, gdy wypowiada swoje wielkoduszne „fiat” –  „Ecce ancilla Domini, fiat mihi secundum verbum Tuum”  (Łk 1, 38).

W tej tajemnicy Maryja uczy nas przyjmowania bez zastrzeżeń wszystkiego, czego Pan Bóg od nas żąda, choć to może nieraz burzyć nasze plany i widzenie innych rozwiązań problemów naszego życia osobistego i duszpasterskiej działalności, bo:

 

 „Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie:  jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14, 7-8).

 

Aby to zrozumieć trzeba nam bardzo Jej pomocy, wstawiennictwa u Syna oraz Jej opieki w naszej działalności duszpasterskiej.

 

 

Maryja jest dla kapłana wzorem: w tajemnicy Nawiedzenia Elżbiety.

 

W każdej tajemnicy Różańca można znaleźć wiele myśli stosownych do rozważań rekolekcyjnych dla kapłanów. Również  druga Tajemnica Radosna zawiera wiele tematów, nad którymi warto dłużej się zatrzymać w kontekście naszego życia kapłańskiego. Ale zwróćmy uwagę na „ Pieśń Maryi”, jak nazywa „Liturgia Godzin” hymn „Magnificat”, tak często przez nas recytowany w każdych Nieszporach brewiarzowych, nieraz odczytywany w „Liturgii Słowa” Mszy Świętej lub śpiewany na „Dziękczynienie”- szkoda, że bardzo rzadko – bo jak najbardziej tym hymnem możemy wyśpiewać Panu Bogu wraz z Maryją wdzięczność za wszystkie Jego dary, którymi nas obdarza, zwłaszcza przez Najświętszą Ofiarę Swego Syna, bo:

 

„Jakaż ofiara milszą Ci być może

Nad tę Ofiarę Chrystusa Zakonu”

(pieśń mszalna: „Na Stopniach Twego”)

 

 

Spójrzmy więc w tym modlitewnym rekolekcyjnym nastroju właśnie na ten hymn maryjny – „Magnificat”, choć będzie to z konieczności bardzo pobieżne spojrzenie.

„Magnificat anima mea Dominum”  – Uwielbiaj duszo moja Pana!

 

Na wielu obrazkach prymicyjnych neoprezbiterzy umieszczają te słowa  wdzięczni za dar kapłaństwa. Również  jubilaci chętnie korzystają z tych słów dla wyrażenia swojej wdzięczności za 25 czy 50 lat w służbie Chrystusowi i Kościołowi w kapłaństwie.

Ale  między tymi dwoma okresami naszego kapłaństwa  trzeba często z głębi serca powtarzać za Maryją: „Magnificat anima mea Dominum” ? i to nie tylko w nieszporach brewiarzowych. Całe nasze życie winno być hymnem uwielbienia Boga przez Jezusa Chrystusa z Maryją za wszystko co pozwala nam przeżywać w spełnianiu naszego posłannictwa kapłańskiego, a więc za:

 

Życie i powołanie do wiary świętej oraz kapłaństwa.

 

Wszystko, co Pan Bóg pozwolił nam uczynić dla Jego chwały, dobra Kościoła i ludzi ,wśród których pracowaliśmy, których spotykaliśmy na drogach swojego życia i duszpasterskiej posługi.

 

Wszystkie łaski otrzymane w sferze duchowej i materialnej.

 

Przeżycia duchowe radosne i smutne, które zbliżały nas do Pana Boga i mobilizowały do większej wierności powołaniu.

 

Każdą Mszę Świętą, sakramentalne rozgrzeszenie, wygłoszone kazanie, katechizację dzieci i młodzieży, błogosławieństwo sakramentalnego małżeństwa, ochrzczone dzieci, za zmarłych w Chrystusie zaopatrzonych na drogę wieczności, łaskę udzielenia  ostatnich w życiu sakramentów i ostatnią przysługę katolickiego pogrzebu.

 

Wszystkie łaski, które spłynęły na wiernych  przez naszą modlitwę i  posługiwanie.

Ten hymn maryjny powinien być szczególnie  umiłowaną przez nas modlitwą  wdzięczności, z wielką uwagą i pobożnością przez nas odmawianą nie tylko w Nieszporach brewiarzowych, ale i prywatnie, zwłaszcza po Mszy Świętej czy z okazji otrzymania szczególnych łask.

 

 

Maryja jest  też dla kapłana wzorem: w tajemnicy Narodzenia Pana Jezusa. To Ona umożliwiła wcielenie Syna Bożego – Przedwiecznego Słowa Boga Ojca, które stało się człowiekiem w osobie Jezusa Chrystusa: „Et Verbum caro factum est” (J 1, 14).

 

Kapłan przedziwną władzą kapłaństwa umożliwia Słowu Wcielonemu – Jezusowi Chrystusowi- przeistoczyć się w tajemnicy eucharystii w postać chleba i wina, by w ten sposób pozostać z nami „po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20).

 

Starszy kapłan, spełniający posługę kapelana w jednym ze zgromadzeń zakonnych opowiadał, jak młoda zakonnica odważyła się mu powiedzieć: „Ksiądz tylko Mszę nam odprawia” – wcześniej prosząc go, aby im nie mówił kazań. Co za kompromitacja myślenia  tej zakonnicy. Choćby kapłan tylko jedną Mszę Świętą „odprawił” w swoim życiu, to spełnił najważniejszą posługę wobec nieba i ziemi. Byli  kapłani, którzy w obliczu śmierci przed otrzymaniem święceń kapłańskich prosili  Pana Boga o możliwość „odprawienia” choćby jednej Mszy Świętej.

 

Powinniśmy dziękować Panu Bogu za każdą Mszę Świętą, którą pozwala nam sprawować, a ileż ich było w całym naszym kapłańskim  życiu! Jakże w każdej Mszy Świętej nie śpiewać sercem hymnu anielskiego: „Gloria in excelsis Deo”, choć nie zawsze rubryki liturgiczne to przewidują. Nie wszyscy księża chyba wiedzą, że hymn ten można częściej odmawiać z wiernymi, zwłaszcza w niektórych okolicznościach, np. w uroczystych mszach wotywnych  – czego zwyczajnie nie praktykują duszpasterze nawet w I Piątki czy Soboty miesiąca oraz zawsze w dni wspomnień NMP czy mszach wotywnych o Aniołach, sama bowiem nazwa: „Hymn Anielski” do tego upoważnia.

 

Trzecia tajemnica radosna pozwala nam głębiej przeżywać „Mysterium incarnationis Verbi Divini”, które uwidacznia się w narodzeniu Syna Bożego w ludzkiej osobie Jezusa Chrystusa, w konkretnej rzeczywistości czasu i miejsca przez posługę Maryi, stąd nasza głęboka cześć, wdzięczność i miłość dla Tej, która stała się Matką Boga – Człowieka, Boga Rodzicą.

 

To zdarzenie leżące u początku realizacji naszego zbawienia jest treścią liturgii Świąt Bożego Narodzenia, kolęd, którymi Polska przoduje w chrześcijańskim świecie, szczególnymi zwyczajami Bożonarodzeniowymi, jak  kolędowanie, („Wieczory Kolęd”), „Adoracje Żłóbka” oraz dekoracje przybliżające nam Narodzenie Pana Jezusa. Dekoracje te nazywane powszechnie „szopkami”, niestety, nieraz przestają nastrajać do medytacji i modlitwy, stając się rzeczywiście „szopkami”, w prymitywny sposób przedstawiając  tajemnicę  Narodzenia  Chrystusa.

Warto pomyśleć jak te bożonarodzeniowe dekoracje związać z Tajemnicą Eucharystii, podobnie jak jest z dekoracją „Bożego Grobu” i postarać się, aby nawiedzający „Żłóbek Betlejemski” w naszych kościołach bardziej adorowali żywego Pana Jezusa, który jest obecny wśród nas, niż „gapili się ”, podziwiając pomysłowość urządzających dekorację nie zawsze ukazującą Tajemnicę Sacrum chrześcijańskiego.

 

Warto rozpowszechnić wśród nas, księży, pozdrowienie bożonarodzeniowe z „Matutinum” przedsoborowego brewiarza na Boże Narodzenie :

 

  1. „Christus natus est nobis –
  2. „Venite adoremus!”

 

 

          Podobnie pozdrawiają się w okresie Bożego Narodzenia wierni Kościoła greckokatolickiego ( i prawosławnego):

 

„Christos rożdajetsia – sławite jeho”, Chrystus się rodzi – Chwalcie Go!

 

Również tymi słowami można by w okresie Bożego Narodzenia rozpoczynać i kończyć kazanie?

Maryja jest  dla kapłana wzorem w tajemnicy ofiarowania Pana Jezusa. Posłuszna przepisom prawa Starego Testamentu niesie Dziecię Jezus czterdziestego dnia po narodzeniu do świątyni w Jerozolimie:

 

 Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu.  Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu.  Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego”(Łk 2, 22-24).

 

Maryja w tym zdarzeniu jest dla nas wzorem posłuszeństwa Kościołowi, jego prawu, a przede wszystkim przepisom liturgii, w której z Chrystusem składamy Panu Bogu najwyższy hołd chwały, uwielbienia, dziękczynienia i przebłagania, wypraszając dla siebie, innych oraz całego świata potrzebne  łaski i błogosławieństwa.

 

Pamiętajmy, że Pan Bóg nie potrzebuje naszej ziemskiej liturgii, ale my ludzie i kapłani jej potrzebujemy. Łączy nas z Bogiem przez Chrystusa – Najwyższego Kapłana.

 

Jest znakiem naszej wiary w Niego i ją udoskonala, bo w liturgii spotykamy  się z Nim, patrzymy na Niego okiem wiary, wsłuchujemy się w to, co do nas powiedział nieustannie mówi. Uczestniczymy w Jego zbawczej Ofierze uobecnianej w sakramentalnej formie rytu mszalnego.

 

Przez święte obrzędy sakramentów i modlitwy Kościoła otrzymujemy wszelkie łaski potrzebne do godnego i zasługującego na zbawienie życia.

 

W liście do Hebrajczyków  znajdujemy zachętę:

 

 Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga.  Zastanawiajcie się więc nad Tym, który ze strony grzeszników taką wielką wycierpiał wrogość przeciw sobie, abyście nie ustawali, złamani na duchu.  Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi… (Hbr 12, 2-4).

 

Liturgia jest publicznym hołdem składanym Najświętszemu Bogu przez nasze pośrednictwo w imieniu całego stworzenia. Jest czynnością świętą, dlatego święcie, a więc „ digne, attente ac devote”, powinna być sprawowana, bo tylko taka liturgia jest Bogu miła i przezeń przyjęta, jak była przyjęta Ofiara Dziecięcia Jezus, a jego Syna przez pośrednictwo Maryi jako zapowiedź Ofiary na krzyżu, w której Maryja będzie uczestniczyć po trzydziestu latach od  wydarzenia ofiarowania.

 

Wpatrzeni w Maryję i w duchu całkowitego oddania Panu Bogu przez Jezusa Chrystusa umysłu, serca i wszystkich władz naszej duszy i ciała mamy spełniać świętą liturgię Mszy Świętej, innych sakramentów, sakramentaliów czy hołdu naszych warg wielbiących Go w „Liturgii Godzin”.

Wzywajmy Jej pomocy w sprawowaniu każdej czynności liturgicznej, prosząc Ją, aby dopełniała to, czego nie dostaje naszej gorliwości i pobożności w sprawowaniu liturgii.

Pamiętajmy, że każdy przepis liturgiczny jest ważny, a przez dokładne, według przepisów Kościoła sprawowanie liturgii składamy Panu Bogu przez Chrystusa i z Nim Ofiarę czystą „ut placeat Deo” –  aby podobała się Bogu.

 

Maryja jest  dla kapłana wzorem w tajemnicy znalezienia Pana Jezusa.

 

 

Z Woli Bożej Maryja i Józef musieli przeżyć grozę, gdy, wracając po uroczystościach w Jerozolimie spostrzegli zaginięcie Jezusa, gdy On bez ich wiedzy pozostał w świątyni.

 

Gdy po trzech dniach niepokoju, niepewności i poszukiwań odnaleźli Jezusa, na delikatny wyrzut: „Synu, czemuś nam to uczynił…”  (Łk 2, 48), usłyszeli od Jezusa również zaskakujący ich zarzut: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do Mego Ojca?”

 

 

Kapłan też nieraz musi przeżywać sytuacje „zagubienia”, ale nie tyle Jezusa, ile „zagubienia” siebie:

W chaosie świata, idei, które on głosi, propozycji, które daje w celu rozwiązywania różnych problemów życia, bo: „… cały zaś świat leży w mocy złego” (1 J 5, 19), dlatego św. Jan ostrzega:

 

„… Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca.
Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc:
pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia
nie pochodzi od Ojca, lecz od świata.
Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość;
kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki”
(1 J 2, 15 b – 17).

 

 

W grozie grzechu, któremu wszyscy podlegamy, bo:

 

„Któż może mówić: «Czyste jest serce moje, jestem wolny od grzechu»?

(Prz 20, 9)

 

i dlatego św. Paweł wyznaje w pokorze:

 

„ Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie.  Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę.  Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.  A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło.  Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym.  W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.  Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś – prawu grzechu”  (Rz 7, 18-25).

 

a św. Jan:

 

„Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, a diabeł od początku grzeszy”  (1 J 3, 8).

 

W niepokoju sumienia, które wzywa do zastanowienia się nad swoim postępowaniem, uznania swoich grzechów, przepraszania Pana Boga i wynagradzania  za wyrządzone bliźnim krzywdy jak w Psalmie Dawida:

 

      „… wyznaję moją winę i trwożę się moim grzechem”  (Ps 38, 19).

 

W trudnych sytuacjach: doznanej krzywdy, niezrozumienia i wrogości otoczenia, pokus  szatańskich, choroby, niepowodzeniach i nieszczęściach jak w psalmie:

 

Otoczyły mnie bowiem nieszczęścia,
których nie ma liczby,
winy moje mnie ogarnęły,
a gdybym mógł je widzieć,
byłyby liczniejsze niż włosy na mej głowie,
więc we mnie serce ustaje” 
(Ps 40, 13).

 

I wtedy za św. Pawłem chce się powtórzyć:

 

„Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] śmierci?  (Rz 7, 24).

 

 

W tych trudnych chwilach chcemy się zapytać podobnie jak kiedyś Maryja Jezusa: „Czemuś mi to uczynił?”, Dlaczego mnie to spotyka…? A Jezus jak Maryi i Józefowi odpowiada:  „Czy nie wiedzieliście…? lub uczniom z Emmaus:

 

«O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy!  Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?»  I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24, 25-27).

 

 

Sprawy Boże, którym służymy przez łaskę powołania kapłańskiego, wymagają nieraz naszego cierpienia, ofiary, rezygnacji w własnych upodobań czy planów, choć tego czasem nie rozumiemy. Nie rozumiemy dróg, którymi Pan Jezus nas prowadzi, abyśmy wypełnili zadanie, które każdemu z nas wyznaczył, niezależnie od widzialnych wymiarów skutków naszej pracy dla Niego. Ale trzeba Mu zaufać, nieustannie prosić:

 

„Deus,in adjutorium meum intende,

Domine, ad adjuvandum me festina”

 

Jest to jedynie mądra odpowiedź i prośba, którą powinniśmy kierować do Pana Boga i Chrystusa na wzór Maryi, która swoim życie oddanym bez reszty Panu Bogu i Jej Synowi życiem nieustannie odnawiała swoje wielkoduszne „Fiat” wypowiedziane Panu Bogu w chwili Zwiastowania. Dlatego w naszych trudnościach i problemach życia trzeba Ją prosić:

 

„Ora pro nobis Sancta Dei Genetrix,

Ut digni efficiamur promissionibus  (etexpectationibus) Christi”!

 

Obyśmy się stali godnymi obietnic, ale i oczekiwań Chrystusa, bo przecież jesteśmy i powinniśmy ciągle się stawać „sacer dos”- świętym darem dla Boga  ku Jego chwale i zbawieniu innych.

 

 

Maryja najwierniej zachowywała w sercu wszystkie wydarzenia związane z życiem i nauczaniem Jezusa, rozważała je swoim sercu i przechowywała w pamięci, a można przypuszczać, że wiele faktów z życia Pana Jezusa przekazała apostołom i pierwszym uczniom Pana Jezusa, a zwłaszcza św. Łukaszowi, który pozostawił  najwięcej informacji z historii narodzenia, życia dziecięcego Pana Jezusa i o Niej samej, co zdaje się potwierdzać sam Ewangelista w słowach:

„A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu”  (Łk 2, 51).

 

Maryja przez to jest dla nas wzorem, jak mamy w duchu wiary przeżywać życie, działalność i nauczanie Pana Jezusa, które mamy przekazywać innym jako nauczyciele wiary w Jezusa Chrystusa – Boga – Człowieka i przekaziciele Jego nauki, aby ci, którzy uwierzą w Niego, przyjmą chrzest i według Jego nauki będą postępować, osiągnęli przez nasze kapłańskie posługiwanie wieczne szczęście zbawienia.

Trzeba prosić Maryję, aby towarzyszyła nam w tym wielkim zadaniu, które mamy wiernie wypełniać dla zbawienia ludzi, a które zlecił nam Jej Syn w słowach:

 

„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!          „Kto uwierzy i ochrzci się będzie zbawiony”(Mk 16, 15-16)

 

Trzeba prosić Maryję, aby swoim wstawiennictwem u Syna wypraszała nam skuteczność naszego posługiwania.

 

 

 

Konstytucja Dogmatyczna o Kościele („LumenGentium”) Soboru Watykańskiego II wyraźnie podkreśla rolę Maryi w dziele naszego zbawienia:

 

Błogosławiona Dziewica, przeznaczona od wieków łącznie z wcieleniem Słowa Bożego na Matkę Boga, stała się tu na ziemi, z postanowienia Opatrzności Bożej, Matką – żywicielką Boskiego Odkupiciela, w sposób szczególny przed innymi szlachetną towarzyszką i pokorną służebnicą Pana. Poczynając, rodząc, karmiąc Chrystusa, ofiarując Go w świątyni Ojcu i współcierpiąc z Synem swoim umierającym na krzyżu, w szczególny zaiste sposób współpracowała z dziełem Zbawiciela przez wiarę, nadzieję i miłość żarliwą dla odnowienia nadprzyrodzonego życia dusz ludzkich. Dlatego też stała się nam matką w porządku łaski”  (KK 61).

 

„ To zaś macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie – poczynając od aktu zgody, którą przy zwiastowaniu wiernie wyraziła i którą zachowała bez wahania pod krzyżem – aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych. Albowiem wzięta do nieba, nie zaprzestała tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego. Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny”  (KK 62).

 

„ Błogosławiona zaś Dziewica z racji daru i roli boskiego macierzyństwa, dzięki czemu jednoczy się z synem Odkupicielem, i z racji swoich szczególnych łask i darów związana jest głęboko także z Kościołem: Boża Rodzicielka jest, jak uczył już św. Ambroży, pierwowzorem (typus) Kościoła, w porządku mianowicie wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem. W tajemnicy bowiem Kościoła, który sam także słusznie nazywany jest matką i dziewicą, Błogosławiona Dziewica Maryja przodowała najdoskonalej i osobliwie, stając się wzorem dziewicy i zarazem matki. Wierząc bowiem i będąc posłuszną, zrodziła na ziemi samego Syna Boga Ojca, i to nie znając męża, Duchem Świętym zacieniona, niby nowa Ewa, która nie dawnemu wężowi, lecz wysłannikowi Boga dała wiarę nie skażoną żadnym wątpieniem. Zrodziła zaś Syna, którego Bóg ustanowił pierworodnym między wielu braćmi (Rz 8,29), to znaczy między wiernymi, w których zrodzeniu i wychowywaniu współdziała swą miłością macierzyńską” (KK 63).

 

Dlatego w Kościele Maryja odbiera największą cześć, ale po Chrystusie. W języku teologicznym: „Cultus hyperduliae” w odróżnieniu od „Cultus duliae”, który należny jest świętym, oraz „Cultus latriae”,  jako kult uwielbienia należny tylko Bogu w Trójcy Przenajświętszej: Ojca – Syna – Ducha Świętego.

 

Cześć Maryi w Kościele jest zupełnie wyjątkowa, wyróżniająca Ją spośród wszystkich stworzeń, ale nie jest Jej „uwielbieniem”, co sugerują niektóre pieśni maryjne, czy niewłaściwa pobożność „ludowa”. Ważne to stwierdzenie powinno pomagać w takim organizowaniu nabożeństw maryjnych, aby w tych nabożeństwach  Maryja nie przesłaniała Jezusa, ale Go nam ukazywała i z nami wielbiła. Nasza bowiem cześć oddawana Maryi jest aktem hołdu oddawanym przede wszystkim Panu Bogu, „Który uczynił Jej wielkie rzeczy” (por. „Magnificat”). Zasada ta broni liturgię przed zarzutem bałwochwalstwa, do czego skłonna jest niekontrolowana  pobożność „ludowa”.

 

 

W oparciu o przekazy Ewangelii, czy nauczania Kościoła można by  rozwinąć wiele tematów o Maryi w życiu Kościoła i kapłana rozważając np.:

 

  • cud przemiany wody w wino w Kanie Galilejskiej na jej delikatną interwencję u Syna : „Synu, nie mają już wina ” (J 2, 3),

 

  • spotkanie z synem, wprawdzie w oparciu o apokryfy, na Drodze Krzyżowej, ale przecież nie pozbawione prawdopodobieństwa,

 

  • trwanie pod krzyżem, gdy przyjmuje Testament Jezusa, w którym Jezus zleca jej swoją wolę, a zarazem ostatnią prośbę, aby była Matką Jego uczniów i dzieci powstającego Kościoła,

 

  • Jej obecność z apostołami i pierwszymi uczniami Pana Jezusa w wieczerniku w Dzień Pięćdziesiątnicy  – Zielonych Świąt.

 

 

 

Wiele też dokumentów Kościoła, choćby przytoczony tekst Soboru Watykańskiego II, w oparciu o wypowiedzi Ojców Kościoła i tradycję  chrześcijańską, nauczanie papieży np.: Pawła VI  w Adhortacji Apostolskiej:  „Marialis cultus”z 2.02. 1974 r,. umacnia nas w przekonaniu o potrzebie oddawania szczególnej czci Matce Najświętszej i budzi pobożność maryjną.

 

Niech tematy zaczerpnięte z Ewangelii oraz dokumentów Kościoła staną się przedmiotem naszych osobistych refleksji i medytacji, aby budzić w sobie coraz większą cześć i nabożeństwo do Matki Najwyższego Kapłana, i Matki naszego kapłaństwa, aby swoją pobożnością maryjną budzić zdrową cześć i nabożeństwo do Matki Najświętszej u naszych wiernych.

Nasza cześć i nabożeństwo do Matki Najświętszej powinny się wyrażać się w rozmaitych formach,  aby z Nią coraz doskonalej przeżywać swoje kapłaństwo i troskę o dobro duchowe powierzonych nam wiernych.

 

W kazaniach należy wspominać Maryję, wskazując Ją wiernym jako wzór postępowania, zwłaszcza w rozwiązywaniu różnych problemów życiowych i zachęcać do powierzania Jej tych problemów oraz siebie jako Jej dzieci.

 

Naszym obowiązkiem jest organizować pielgrzymki do sanktuariów maryjnych, zwłaszcza diecezjalnych, nieraz lekceważonych kosztem  „zagranicznych”, i pouczać, że Maryję czcimy także i w tych miejscach, które Maryja obrała sobie w naszej diecezji i możemy równie skutecznie wypraszać sobie u Niej potrzebne nam łaski. Bardzo często, niestety, wielu osobom przyświeca raczej cel „zaliczenia” jakiegoś dotąd nieznanego miejsca, niż autentycznego spotkania się z łaską Bożą przez wstawiennictwo Maryi czczonej w tym miejscu. Wypada jednak co pewien czas udać się z parafialną pielgrzymką do naszego Narodowego Sanktuarium jakim jest Częstochowa.

 

Kapłani powinni zachęcać do tradycyjnych form pobożności maryjnej jakimi są:

 

Różaniec,   Koła „Żywego Różańca”, nabożeństwa Różańcowe, Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP, śpiewane w kościele czy odmawiane prywatnie, nabożeństwa majowe w kościele a także tradycyjne „majówki” przy kaplicach przydrożnych, odmawianie  „Litanii Loretańskiej do NMP” oraz antyfony: „Pod Twoją obronę”,  modlitwa  „Anioł Pański”, Modlitwa św. Bernarda: „Pomnij o najdobrotliwsza  Panno Maryjo”, praktykowanie Pierwszych Sobót Miesiąca.

 

Kościół powinien też uczyć pieśni maryjnych i umiejętnie, zgodnie z przepisami liturgicznymi, włączać je w liturgię Mszy św., przybliżać świadomości parafian żądania Matki Najświętszej w objawieniach w Fatimie i Lourdes, urządzać nabożeństwa fatimskie, zwłaszcza w Pierwsze Soboty Miesiąca.

 

Można reaktywować, gdzie to jest możliwe i wskazane,  „Officium Parvum Beatae Mariae Virginis”, np. w różnych grupach modlitewnych czy zespołach działalności społeczno-charytatywnej. Tekst Oficjum można znaleźć w dawnych wydaniach „Officium Parvum”, także w języku polskim, używanych przez żeńskie zgromadzenia zakonne, np.:

 

„Małe Oficjum o Najświętszej Maryi Pannie”, Sandomierz 1958, Wydawnictwo Diecezjalne lub  łacińsko-polskie wydanie: „Officium Parvum Beatae Mariae Virginis”, Kraków, 1956, Wydawnictwo OO Karmelitów Bosych.

 

Trzeba ożywić prawie zanikłą w naszych parafiach praktykę trzykrotnego w ciągu dnia dzwonienia na „Anioł Pański”.

 

„Apel Jasnogórski” o godzinie 21.00 powinien być stalą praktyką w naszych parafiach jako modlitwa błagalna  w łączności z  Kościołem Polskim i jego Pasterzami za cały Kościół Powszechny, Najwyższego Pasterza – Papieża i naszą Ojczyznę.

 

Powinniśmy przywrócić w parafii śpiew „Godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP” przed ranną Mszą św. oraz koniecznie poświęcić cykl nauk wyjaśniających tekst „Godzinek”, aby wierni śpiewając je rozumieli owe wspaniałe porównania z historii biblijnej,  które Kościół przypisuje Maryi. Tematowi „Godzinek” można poświęcić rozważania podczas nabożeństw maryjnych, a zwłaszcza „Rorat” w Adwencie.

 

Należy, dbać o kapliczki przydrożne poświęcone NMP w parafii, ożywić i pielęgnować przepiękną tradycję nabożeństw majowych przy nich, która, niestety, dziś zanika. Dlatego dobrze, jeśli duszpasterz zechce nieraz odwiedzić gromadzących się na te nabożeństwa przy kapliczkach starszych, młodzież i dzieci.

 

Kościół powinien zachęcać do nadawania dzieciom na chrzcie imienia „Maryja” zamiast  bezsensownych „nazw” branych z telenowel, dziwacznych  imion obcojęzycznych, bo „Polacy nie gęsi i swój język mają” (Rey z Nagłowic), czy wprost śmieszących. Pominąwszy względy religijne  oddania dziecka świętemu patronowi, w tym Matce Najświętszej, powinniśmy pielęgnować religijną i narodowa kulturę naszego społeczeństwa, aby ono pozostało wierzące w Boga, religijne i polskie.

 

Ważnym zadaniem jest uczyć szacunku dla Matki Najświętszej przez:

 

  • poprawne wymawianie Jej Imienia: „Maryja”, nie Maria,

 

  • w zwrotach: „Matka Boża”, nie Matka Boska,

 

  • w modlitwie: „Zdrowaś Maryjo „łaski pełna”, nie łaskiś pełna ,

 

  • wystrzeganie się wymawiania tego Świętego Imienia niepotrzebnie, z przyzwyczajenia, w zdenerwowaniu złości, zabawie,

 

  • unikanie żartów na temat Matki Najświętszej,

 

  • szacunek dla Jej obrazów, medalików, choćby były już stare i zniszczone,

 

  • noszenie Jej medalików czy „Szkaplerzy”.

 

 

Wspomniane formy pobożności i oznaki czci dla Matki Najświętszej, których powinniśmy uczyć naszych wiernych  przede wszystkim mamy sami praktykować w dostępny dla siebie sposób.

 

Jako kapłani Jej Syna jesteśmy też Jej synami adoptowanymi na Krzyżu z woli Pana Jezusa. Dlatego należy się Jej od nas synowski szacunek, szczególna cześć, posłuszeństwo oraz chęć upodobnienia się do Niej w naszym kapłańskim życiu i całkowitym oddaniu się Jezusowi i Jego Kościołowi, którego jest Matką. W Konstytucji o Kościele Soboru Watykańskiego II czytamy:

 

„ Albowiem Maryja Dziewica, która przy zwiastowaniu anielskim poczęła i w sercu, i w ciele Słowo Boże i dała światu Życie, uznawana jest i czczona jako prawdziwa Matka Boga i Odkupiciela. Odkupiona w sposób wznioślejszy ze względu na zasługi Syna swego i zjednoczona z Nim węzłem ścisłym i nierozerwalnym, obdarzona jest tym najwyższym darem i najwyższą godnością, że jest mianowicie Rodzicielką Syna Bożego, a przez to najbardziej umiłowaną córą Ojca i świętym przybytkiem Ducha Świętego, dzięki zaś temu darowi szczególnej łaski góruje wielce nad wszystkimi innymi stworzeniami zarówno ziemskimi, jak niebieskimi. Jednocześnie zaś złączona jest ze wszystkimi ludźmi, którzy mają być zbawieni, pochodzeniem z rodu Adama, a co więcej, jest „zgoła matką członków (Chrystusowych), … ponieważ miłością swoją współdziała w tym, aby wierni rodzili się w Kościele, którzy są członkami owej Głowy”. Dlatego to doznaje Ona czci jako najznakomitszy i całkiem szczególny członek Kościoła i jako jego typiczne wyrażenie oraz najdoskonalszy wzorzec wiary i miłości, Kościół też katolicki pouczony przez Ducha Świętego darzy Ją synowskim uczuciem czci jako matkę najmilszą” (KK 53).

 

Stąd też w Dekrecie o Posłudze i życiu Kapłanów Sobór Watykański II przypomina nam:

 

 „Przedziwny przykład…  mają (kapłani) zawsze w Błogosławionej Maryi Dziewicy, która, prowadzona Duchem Świętym, sama oddała siebie w całości tajemnicy odkupienia ludzi; niech Ją, jako Matkę Najwyższego i Wiecznego Kapłana oraz Królowę  Apostołów, jak  również podporę swego posługiwania, prezbiterzy chwalą i kochają z synowską pobożnością i czcią”  (DK 18).

Niech te słowa przypomnienia i zachęty zakończą nasze rekolekcyjno-pastoralne rozważania, których duchowe skutki polećmy wstawiennictwu Maryi – Matce Najwyższego Kapłana i nas, których On włączył w swoje Święte  i Wieczne oraz Zbawcze kapłaństwo.

 

                                    „Pod Twoja obronę…”

         lub Modlitwa św. Bernarda:   „Pomnij o Najdobrotliwsza…”

 

 

Polecane artykuły: