Obserwacja życia religijnego współczesnego Kościoła napawa niepokojem jeśli chodzi między innymi o kult Eucharystii dziś szczególnie zniekształcany. Temu tematowi poświęcony jest tryptyk: Msza święta, Komunia święta, Eucharystia.
Przywrócić godny kult Eucharystii
Bardzo niepokojącym zjawiskiem dającym się zauważyć w dzisiejszym życiu Kościoła jest osłabienie pobożności eucharystycznej i czci Najświętszego Sakramentu.
Dlatego trzeba postawić pytanie: jakie są tego zjawiska przyczyny i jak przywrócić prawdziwy kult Eucharystii w świadomości i praktyce duchowieństwa oraz wiernych.
Mówiąc o Eucharystii należy rozróżnić trzy formy w jakich ona występuje. Eucharystia bowiem to Msza święta, stała obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie poza Mszą św. oraz Komunia święta.
W trzech kolejnych odcinkach niniejszego opracowania, omówione zostaną te trzy formy Eucharystii, które dotknięte zostały desakralizującym ją praktykom, nie zawsze uświadomionym przez duchowieństwo i wiernych, a przemyślnie zaprogramowanym przez ludzi owładniętych vide manią burzenia świętych tradycji Kościoła w liturgii w imię źle rozumianych reform Soboru Watykańskiego II, nowoczesności, wolności, a właściwie samowoli, w eksponowaniu prawa i godności człowieka kosztem czci należnej Chrystusowi w Najświętszej Eucharystii.
[nextpage title=”Msza Święta”]
…Jakaż ofiara milszą Ci być może… nad tę Ofiarę Chrystusa zakonu” śpiewamy w jednej z pieśni mszalnych („Na stopniach Twego upadamy tronu” – ks. Jan Siedlecki, Śpiewnik Kościelny).
1. Poeta Alojzy Feliński (1771-1820) w słowach tej pieśni zawarł głęboką teologiczną prawdę o Mszy świętej, która jest ofiarą najmilszą Bogu ze wszystkich ofiar, które ludzkość składała Jego Majestatowi, bo jest ofiarą Jego Syna uobecnianą nieustannie na ołtarzach świata.
Dzisiaj obserwuje się odchodzenie od nazwy Mszy świętej jako ofiary podobnie jak protestanci, którzy zanegowali potrzebę bezkrwawej ofiary jaką jest katolicka Msza święta. Dlatego preferuje się nazwę Eucharystia, czy Uczta eucharystyczna, Wieczerza Pańska, Spotkanie Eucharystyczne, a w rozesłaniu nie ma już głębokiej w treść: „Ite missa est”, które choć zachowane w mszy łacińskiej Missale Romanum, zostało zastąpione w Mszale Rzymskim dla Diecezji Polskich z roku 1979 formułą „Idźcie Ofiara spełniona”, natomiast od roku 1987zmienione na „Idźcie w pokoju Chrystusa”.
Nasuwa się uwaga, że jeśli po modlitwie o pokój wzywa się wiernych do przekazania sobie znaku pokoju, to zgodnie z zasadą nie dublowania tekstów, powtórne wezwanie do pokoju w rozesłaniu ie ma logicznego uzasadnienia. Natomiast wielce wymowne i uzasadnione są słowa poprzedniego wydania Mszału Rzymskiego dla Diecezji Polskich (jw.).
Niestety nie mówi się o Mszy świętej jako Ofierze Chrystusa i Kościoła zobowiązującej wiernych d składania wraz z tą przeświętą Ofiarą siebie i wszystko co stanowi naszą rzeczywistość, a więc swoje prace, trudy, cierpienia, problemy osobiste i społeczne, niepokoje, smutki i radości. Obrzęd ofiarowania zamieniono w nazwie na „Przygotowanie darów” dopuszczając dowolny śpiew, nawet zupełnie nie związany z aktem ofiary. Przecież przygotowanie darów ofiarnych ma miejsce o wiele wcześniej, a często poza kościołem i liturgią mszalną. Zmieniono nawet słowa kapłana w modlitwie:„…chleb (wino), który (e) Tobie ofiarujemy (offerimus) na „Tobie przynosimy”. Charakter czynności mszalnej w tej konkretnej sytuacji wymaga użycia z wielu możliwych znaczeń słowa „offero” właśnie użytego w Mszale Rzymskim dla Diecezji Polskich z roku 1979 słowa „ofiarujemy”. Nasuwa się przypuszczenie, że autorom zmian chodziło chyba o to, aby wyeliminować poczucie obowiązku naszej ofiary i związku jej z Ofiarą Chrystusa.
2. Mszę świętą pozbawiono majestatu tajemnicy jaką nadawał jej język łaciński i czcigodny ryt trydencki.
Dlatego dziwi i gorszy fakt swoistego bojkotu przez większość biskupów i kapłanów możliwości oficjalnej celebry Mszy świętej według rytu trydenckiego w parafiach bez żadnych ograniczeń, jak żąda tego Ojciec święty Benedykt XVI w Liście Apostolskim „motu proprio datae” z dnia 7. VII 2007 r., popartego Listem do Biskupów o „motu proprio”. Utrudnia się, czy wręcz uniemożliwia wiernym korzystanie z tego rytu Mszy świętej pod pretekstem braku zainteresowania wiernych i znajomości języka łacińskiego z ich strony, czy też innymi nie poważnymi wykrętami.
Zainteresowanie wiernych tym rytem można obudzić poważną katechezą na ten temat, a w pobożnym przeżywaniu Mszy świętej w tym rycie nie przeszkadza brak znajomości języka, bo już dawno wydawano mszaliki dla użytku wiernych z tłumaczeniem tekstu łacińskiego równolegle z tekstem polskim. Wierni przez wieki uczestniczyli we Mszy świętej w tym czcigodnym rycie, modlili się z Kościołem, uświęcali i osiągali zbawienie.
Łacina jako język Kościoła Powszechnego nadaje szczególnego uroku liturgii w nim sprawowanej, budzi świadomość tajemnicy (misterium), a także ułatwia celebrę kapłanowi i uczestniczącym we Mszy świętej wiernym, którzy znajdą się w innej strefie językowej.
Dlatego należałoby w seminaryjnych wykładach z liturgiki uwzględnić także mszę w rycie trydenckim , nauczyć przyszłych kapłanów jej sprawowania oraz zainteresować tym tematem wszystkich kapłanów przez odpowiednie spotkania duszpasterskie. Następnie powinno się wydać konkretne rozporządzenia co do sprawowania Mszy świętej w tym rycie bez żadnych ograniczeń w parafiach diecezji. Ryt posoborowej Mszy świętej daje także okazję do religijnego, z wiarą, uwagą i pobożnością (digne, attente ac devote) jej przeżywania, ale pod warunkiem, że będzie się ją celebrować, czyli uroczyście sprawować, a nie jak się potocznie mówi „odprawiać”. Każdą Mszę świętą należy bardzo poważnie, uroczyście i święcie sprawować, bo jak mówi łacińskie ostrzeżenie: „Sicut tu Jesum trctabis i missae sacrificio, ita Jesus te tractabit in tuo judicio”.
Niestety bardzo często obserwuje się „odprawianie” Mszy świętej, a nie jej celebrowanie.
Można wymienić wiele przyczyn deformujących właściwe sprawowanie Najświętszej Ofiary i uczestnictwo w niej wiernych.
Pośpiech.
Niczym nie uzasadniony pośpiech celebransa, najczęściej eufemistycznie tłumaczony troską o wiernych, aby ich nie zniechęcać do Mszy świętej. Jeśli kogoś zniechęca piękna celebra Mszy świętej, to znaczy, że zupełnie nie rozumie czym ona jest i jaki sens ma w niej uczestniczenie. W rzeczy samej, pośpiech celebransa jest dyktowany troską, by jak najszybciej pozbyć się obowiązku wobec Boga, Kościoła, wiernych i własnej duszy. Dlatego porządek nabożeństw należy tak ułożyć, aby wierni mieli odpowiedni czas na przyjście do kościoła, godne przeżycie Mszy świętej i spokojny powrót do domu. Nie można się kierować utartym zwyczajem, bo zwyczaj można zmienić, zwłaszcza jeśli on koliduje z poważnym traktowaniem największego obowiązku, jaki kapłan i wierni mają wobec Pana Boga, Kościoła i własnej duszy.
Nie respektowanie przepisów liturgii mszalnej.
Wspomniany wyżej pośpiech każe celebransowi maksymalnie skracać teksty mszalne i nie respektować przepisy liturgiczne, choćby odnośnie odmawiania modlitwy przed komunią kapłana. Wielu odmawia ją już w czasie śpiewu „Baranku Boży…” i zawsze tę krótszą, choć nie ma uzasadnienia, aby nie odmawiać i jednej i drugiej zmieszczonych w mszale. Obserwacja zaś niektórych księży wykazuje, że nie odmawiają ani jednej, ani drugiej, uważając, że wystarczy śpiew z ludem „Baranku Boży”. A przecież modlitwy te są przygotowaniem kapłana do przyjęcia Komunii świętej i okazją dla wiernych, aby w cichej osobistej modlitwie przygotowali się do jej przyjęcia.
Zakłócona „Modlitwa Powszechna”
„Modlitwa Powszechna”, która wyraża wszystkie potrzeby duchowe i materialne świata, Kościoła i najbliższej społeczności, jest bardzo często zakłócana krzątaniem się przy ołtarzu ministrantów przynoszących na ołtarz kielich, ampułki, zdejmujących welon z kielicha, rozkładających korporał. Wybitnie rozprasza to nie tylko ich samych, ale też obecnych na Mszy świętej, którzy nie są w stanie skupić się a prośbach tej modlitwy i czynnie się w nią włączyć. Czynności te powinny być wykonane po zakończeniu „Modlitwy Powszechnej”podczas odpowiedniego śpiewu.
Korzystanie tylko z jednego, (II) kanonu Mszy świętej.
Posoborowy Kościół ubogacił liturgię Mszy świętej sześcioma nowymi kanonami (najbardziej kontrowersyjne są trzy kanony mszy z udziałem dzieci). Powszechnie jednak celebransi używają najkrótszego kanonu drugiego (aby przypadkiem nie przedłużyć o kilka minut Mszy świętej). W ten sposób pozbawia się wiernych uczestniczących we Mszy świętej wielu ważnych dla ich wiary i pobożności myśli, które zawierają się w pozostałych kanonach, a poza tym skazuje się uczestników na bezmyślne tkwienie przy znanych już na pamięć tekstów tego drugiego kanonu. Najlepsza potrawa nieustannie podawana nie smakuje, tak też wierni nie potrafią „zasmakować” w głębi tajemnic Mszy świętej karmieni do znudzenia tymi samymi tekstami.
Najpełniejsza w treści teologiczne i biblijne (choć znacznie okrojona przez reformatorów Vaticanum II) jest Pierwsza Modlitwa Eucharystyczna unikana na ogół przez celebransów, którzy niejednokrotnie zmuszeni do jej odczytywania zwłaszcza w koncelebrze, mylą się, przyzwyczajeni są bowiem tylko do jednego, drugiego kanonu machinalnie recytując jego słowa.
Nie ma poświęcenia wody i pokropienia na początku Mszy św.
Bardzo głęboki w treść jest obrzęd poświęcenia wody i pokropienia nią wiernych na początku Mszy świętej. Niestety zaniechano tego obrzędu, gdyż wodę potrzebną do poświęceń, czy kropielnic poświęca się poza Mszą świętą w zakrystii i to w możliwie najkrótszej formie.
Nie stosuje się okadzeń we Mszy świętej.
Obrzęd okadzania ołtarza symbolizującego Chrystusa, ofiar złożonych w ofierze, Księgi Ewangelii, celebransa czy wiernych ma swoje wymowne znaczenie jako szczególny hołd składany Panu Bogu przez celebransa reprezentującego Chrystusa podczas Mszy świętej przez społeczność uczestniczących w niej wiernych. Jest symbolem ofiary i modlitwy Kościoła oraz okazaniem szacunku dla kapłana i powszechnego kapłaństwa wiernych. Niestety obrzęd ten pozbawiono formy modlitewnej, które przed zmianami mu towarzyszyła.
Najpierw celebrans błogosławił nałożone do kadzielnicy kadzidło mówiąc:
„Per intercessionem beati Michaelis Archangeli, stantis a dextris altaris incensi, et omnium electorum suoru, incensum istud dignetur Dominus benedicere, et in odorem suavitatis accipere. Per Christum, Dominum nostrum. Amen.
Następnie okadzając ofiary wypowiadał słowa:
„Incensum istud a te benedictum, ascendat ad Te Domine, et descendat super nos misericordia Tua”.
Okadzając ołtarz :
„Dirigatur Domine, oratio mea, sicut incensum, in conspectu Tuo: elevatio manuum mearum sacrificium vespertinum. Pone Domine, custodiam ori meo, et ostium circumstantiae labiis meis: ut non declinet cor meum in verba malitiae, ad excusandas excusationes in peccatis”.
Oddając zaś kadzielnicę ministrantowi (lub diakonowi) mówił:
„Accendat in nobis Dominus ignem sui amoris, et flammam aeternae caritatis”. Amen.
Obecnie pozostawiono samą formę okadzania i to w wykonaniu niejednego kapłana byle jak. Tymczasem sama forma bez ducha treści jest żałosnym obrzędem machania kadzielnicą. Warto się nad tym zastanowić i przynajmniej w skróconej formie słownej wykonywać obrzęd okadzenia.
Proponuję więc nadanie obrzędowi okadzeń mszalnych ducha treści przez odmawianie (przynajmniej inmente) następujących słów tłumaczenia:
Błogosławiąc nałożone do kadzielnicy kadzidło:
Niech Pan raczy pobłogosławić to kadzidło i przyjąć jako wonność przyjemną. Przez Chrystusa Pana naszego.
Okadzając dary ofiarne:
Niech to kadzidło wzniesie się ku Tobie Panie, a na nas niech zstąpi Twoje miłosierdzie.
Podczas okadzania ołtarza:
Niechaj się wznosi o Panie modlitwa moja jak kadzidło przed oblicze Twoje: (a) wznoszenie rąk moich ( jako) ofiara wieczorna. Postaw Panie straż (przy) ustach moich, i bramę (przy) wargach moich, by nie skłaniało się serce moje ku złym słowom i szukania usprawiedliwienia grzechów (moich).
Wreszcie oddając kadzielnicę:
Niech Pan rozpali w nas ogień swojej miłości i płomień (pragnienia) wiecznych (bezcennych) wartości.
Może dziwić przepis, że podczas okadzania ołtarza, krzyża i darów ofiarnych wierni siedzą, natomiast wstają na okadzanie celebransa. Jeżeli okadzanie jest wyrazem hołdu Chrystusowi, którego symbolizuje ołtarz, krzyż i złożone dary, które staną się Ciałem i Krwią Jego w bezkrwawy sposób składane Bogu w ofierze przez Chrystusa mocą Ducha Świętego, to chyba z szacunku dla tych wielkich tajemnic naszej wiary wypada, aby podczas całego obrzędu okadzania wierni stali. Wygląda bowiem na to, że więcej czci okazuje się kapłanowi – człowiekowi, aniżeli samemu Chrystusowi, który jest głównym , choć niewidzialnym celebransem Mszy świętej.
Zrezygnowano z procesji wejścia przede Mszą świętą.
Przepisy liturgiczne mówią o procesji wejścia przynajmniej podczas uroczystej celebry Mszy świętej, którą poinna być Suma. Obecnie Suma pozostała tylko w nazwie używanej przez starszych parafian lub nawet przez księży. Tak zwana bowiem Suma, niczym nie różni się od innych mszy sprawowanych w parafii. Nie ma więc mowy o „fatydze” urządzania procesji wejścia. Ma ona miejsce tylko w niektórych i bardzo rzadkich sytuacjach. Widać poważny brak rozumienia sensu tego liturgicznego obrzędu tak u księży, jak i u wiernych, którym nigdy się o tym nie mówi.
Wyrzucono z liturgii Mszy świętej śpiew gregoriański.
Śpiew gregoriański (chorał) jako urzędowy, poważny, tradycyjny, najbardziej nastrajający do modlitwy i majestatyczny śpiew Kościoła zastępuje się pieśniami ludowymi, rzadko teologicznie i artystycznie skomponowanymi. Profanuje się Mszę świętą pieśniami nieodpowiednimi w danej części Mszy świętej lub co gorsza zaśmiecając ją piosenkami, które nie mają nic wspólnego z liturgią i nie mogą być w czasie Mszy świętej śpiewane. Spotyka się w wielu parafiach organistów świetnie wykształconych muzycznie, ale równocześnie analfabetów liturgicznych jeśli chodzi o dobór pieśni na Mszy świętej. Najczęściej duszpasterze zupełnie nie reagują na samowolę tych niedouczonych liturgicznie organistów.
Prymitywne„urozmaicenia” Mszy świętej.
Wielu duszpasterzy uważa, że Mszę świętą zwłaszcza dla dzieci, czy młodzieży należy urozmaicać. To urozmaicanie wygląda nieraz na kabaret mszalny przez wprowadzanie nieodpowiednich instrumentów muzycznych z szczególnym nagłośnieniem elektronicznym, wspomnianymi wyżej infantylnymi piosenkami, pokazami choreograficznymi, czy ogólnym wrzaskiem zwłaszcza podczas tzw. homilii „tańcującego” z mikrofonem przed dziećmi kaznodzieją – celebransem. Czas by skończyć z tymi i podobnymi wygłupami nowoczesnych duszpasterzy młodzieżowych podczas Przenajświętszej Ofiary, której nigdy nie nauczą się dziś młodzi, a jutro dorośli poważnie traktować i przeżywać. Zresztą nie brak podobnych ekscesów desakralizujących Mszę świętą niekiedy i podczas Mszy świętej dla starszych bardzo zgorszonych takim „odprawianiem” Mszy świętej przez niepoważnych księży.
Profanacja Słowa Bożego.
Odczytywanie Słowa Bożego w niejednym przypadku wygląda skandalicznie. Dopuszcza się do czytania ekstów świętych dzieci, które nie dorosły jeszcze do tego. Niekiedy, a właściwie dość często lektorzy mszalni nie potrafią odpowiednio czytać tekstów Pisma świętego, nie znają podstawowych zasad akcentowania, posługiwania się mikrofonem, odpowiedniej modulacji głosu, czy prezencji zewnętrznej w zachowaniu na ambonce. W wyniku tych braków zgromadzeni w kościele zamiast przesłania Bożego słyszą denerwujący bełkot profanujący Słowo Boże. Wielką też niestosownością jest, gdy po kazaniu, które jest przecież słowem Kościoła na temat Słowa Bożego, zamiast chwili ciszy na rozważenie tego co wierni usłyszeli, podawanie jakiegoś ogłoszenia np. o składce przeznaczonej na jakiś cel.
Brak hierarchii usługiwania i stroju usługujących do Mszy świętej.
Do służby przy ołtarzu dopuszcza się tzw. ministrantów, którzy bardzo często są niedouczeni, bo i wiek i brak solidnej formacji pod tym względem sprawia ich bezradność, nieudolność, a także nie zawsze poprawne zachowanie przy ołtarzu, zwłaszcza, jeśli jest ich bardzo wielu stłoczonych nieraz w małym prezbiterium w niedziele, podczas gdy w dzień powszedni ich nie ma. Nie wszyscy przy ołtarzu mogą spełniać wszystkie funkcje. Ubiór ministrantów też budzić musi zastrzeżenia jeśli przychodzą do kościoła nieodpowiednio ubrani lub wychodzą z do ołtarza chaotycznie i nieestetycznie przyodziani w strój ministrancki. Ministrant musi się nauczyć szacunku dla świętości Domu Bożego i ołtarza, mieć poczucie odpowiedzialności za spełnianie obowiązków ministranckich, musi być posłuszny i punktualny, a przede wszystkim pobożny.
Zanikł śpiew Ewangelii, czy Wyznania Wiary.
Wielkie wygodnictwo opanowało księży, którym ciężko wydaje się przynajmniej z okazji wielkich uroczystości odśpiewać ewangelię jak to było w dawnej liturgii powszechnie stosowane. Wyznania wiary też nigdy się nie śpiewa, a przecież są odpowiednie melodie do tego tekstu. Liturgiczny śpiew „Credo” podczas Mszy świętej ma szczególne uzasadnienie jako wspólny śpiew modlącego się Kościoła, „una voce” radośnie i z powagą wyznającemu swoją wiarę.
Fotografowanie i filmowanie podczas Mszy świętej.
Nie zwraca się uwagi na zakaz fotografowania, czy filmowania obrzędów liturgicznych przez osoby nie posiadające kościelnych uprawnień. Osoby te, nieraz skandalicznie zachowują się podczas Mszy świętej, uważając swoją funkcję za ważniejszą od tego, co dzieje się na ołtarzu, rozpraszają wiernych, zwłaszcza dzieci, nie umieją się zachować w miejscu najświętszym. Proboszcz ma prawo i obowiązek nie dopuścić do robienia zdjęć, czy filmowania osób, które nie wykażą się odpowiednim dokumentem wystawionym przez władze kościelne uprawniające do tego.
Przekazywanie „niepokoju” podczas Mszy świętej.
Obrzęd „Przekazania Pokoju” najczęściej trzeba raczej nazwać przekazywaniem „niepokoju”! gdy obserwuje się ten gorszący „cyrk” podczas Mszy świętej i to tuż przed Komunią świętą. Piękny i wymowny gest skłonu głowy w stronę najbliżej stojącej osoby zamieniono w czysto świecki, „kumpelski” gest podania reki. Gest ten jest dobry w życiu codziennym, przy spotkaniu przyjaciół, czy kolegów, przed kościołem, czy na pożegnanie po nabożeństwie, ale nie uchodzi w kościele, podczas poważnej chwili, jaką jest Msza święta, zwłaszcza, gdy ministranci, czy dzieci uganiają po prezbiterium, czy kościele z podawaniem ręki nawet starszym.
Zbyt swobodne zachowanie celebransa.
Obserwuje się nieraz byle jakie, wprost niechlujne zachowanie się celebransa i wypowiadanie obowiązujących w sumieniu tekstów mszalnych. Świadczy to albo o niedouczeniu albo lekceważeniu sprawowanych czynności. Samowola w celebracji Mszy świętej bez liczenia się z przepisami liturgicznymi jest wielce niegodziwa i gorsząca wiernych, którzy bardzo obserwują zachowanie celebransa przy ołtarzu. Każdy Kaplan obowiązany jest do pełnej znajomości tekstu „Wprowadzenia do Mszału” i czuć się odpowiedzialnym za każde słowo i zachowanie przy ołtarzu.<br.
Nadużywanie możliwości koncelebry.
Spotykamy się dziś dość często z koncelebrą Mszy świętej ilekroć nadarza się do tego okazja, przede wszystkim z przyjęcia więcej intencji mszalnych na dany dzień, czy też różnych innych sytuacji, które mogłyby obejść się bez niej. Korzystanie z możliwości koncelebry, gdy nie jest to naprawdę konieczne , czy wskazane, jest nadużyciem, zwłaszcza, gdy się w danym dniu binuje, czy nawet – co jest niedopuszczalne – trynuje, a i takie sytuacje się zdarzają. Samo przyjęcie intencji nie upoważnia do koncelebry, zwłaszcza, gdy jest wolny kapłan, który mógłby zadośćuczynić prośbie proszącego o Mszę świętą. Z drugiej strony, składający ofiarę na Mszę świętą ma prawo, aby ta Msza święta była sprawowana w wyznaczonym intencją dniu i czasie przez jednego, kapłana nie w kolektywie, ale osobno. Zresztą, Pan Jezus nie ustanowił koncelebry. W wieczerniku apostołowie byli uczestnikami pierwszej Mszy świętej, a nie jej koncelebransami. Jeżeli Mszę świętą sprawuje właściwie sam Chrystus , to wydaje się dość dziwne, że przy ołtarzu sprawuje Mszę świętą wielu kapłanów reprezentujących Chrystusa Pana. Ponadto jeżeli koncelebra jest jedną Mszą świętą, to nie jest uczciwe, pobierać ofiarę za kilka Mszy świętych, a sprawować tylko jedną. Koncelebra zwłaszcza wielu kapłanów, w której tylko właściwie trzech jest czynnie włączonych w akcję celebracji, jest żałosnym widowiskiem liturgicznym, z którego ani Pan Bóg nie ma większej chwały, ani wierni satysfakcji. Przepisy liturgiczne wyraźnie zezwalają na koncelebrę, ale gdy sprawowana jest pod przewodnictwem biskupa lub w wyjątkowych okolicznościach zgromadzenia wielu kapłanów, co w tych sytuacjach wyraża szczególną jedność kapłaństwa w sprawowaniu jednej Najświętszej Ofiary w jedności z Najwyższym Kapłanem Jezusem Chrystusem obecnym widzialnie w sakramentalnym kapłaństwie oncelebrujących. I tylko wtedy koncelebra może być akceptowana przez jej uczestników. Zauważyć należy, że przepisy liturgiczne nic nie mówią o pobieraniu ofiary z okazji koncelebry, a zwłaszcza za korzystanie z koncelebry z powodu przyjęcia intencji.
Recytowanie tekstów przeznaczonych do śpiewania.
We Mszy świętej śpiewanej celebrans powinien śpiewać teksty do tego przeznaczone opatrzone nutami, chyba że szczególne okoliczności , np. samopoczucie celebransa od tego obowiązku go zwalniają. Niestety powszechną, niechlubną praktyką stało się recytowanie tekstów przeznaczonych do śpiewania, a zwłaszcza prefacji, co jest niewątpliwie wyrazem wygodnictwa, czy wprost lenistwa celebransa. Bardzo smutny to widok, gdy niedzielna, czy świąteczna Msza święta jest pozbawiona śpiewu, zwłaszcza śpiewu prefacji, która wprowadza w majestat Modlitwy Eucharystycznej. Wielkim nonsensem, jest – jak ma to niestety dość często miejsce – śpiewać tylko wstęp, a prefację recytować. A jeszcze większą niedorzecznością jest kończyć recytację prefacji znowu śpiewem. Ośmiesza to i kompromituje celebransa, który albo nie umie, albo nie chce mu się odśpiewać w całości tę wspaniałą modlitwę Kościoła wyrażaną najpiękniejszą z melodii, za którą niejeden muzyk oddałby cały swój dorobek artystyczny, aby mógł być jej kompozytorem.
Zredukowany ubiór celebransa Mszy świętej.
Godność Najświętszej Ofiary podkreśla też ubiór kapłana do Mszy świętej coraz bardzie redukowany do samej alby, bez humerału i paska. Wprowadza się modę ubierania stuły na ornat i dopuszcza się do sprawowania Mszy świętej nowoczesne, tandetne ornaty, na których nieraz nie ma nawet krzyża, czy tradycyjnego emblematu religijnego. Zarzucono rzywdziewania do Mszy świętej uświęconych tradycją, nieraz misternie i pięknie wykonanych ręcznie ornatów „rzymskich”. Szaty liturgiczne mają swoje znaczenie historyczne i symboliczne podkreślające godność Najświętszej Ofiary.
Zniesiono modlitwy przy ubieraniu szat mszalnych.
Modlitwy te pełne wymowy w treści pomagają celebransowi w skupieniu koniecznym przede Mszą świętą. Obecnie ubiera się je podczas rozmów, nieraz nawet śmiechów, jak po prostu „ubranie robocze” nie do sprawowania, ale „odprawienia Mszy świętej. Świadkami takiego swobodnego zachowania księży tuż przede Mszą świętą są ministranci, których raz po raz gromko się upomina za niepoprawne zachowanie w zakrystii. </br.
3. Wszystkie wspomniane sytuacje zwracają uwagę na to, co uwłacza godności Najświętszej Ofiary i jest przeszkodą w pełnym jej docenieniu przez celebrującego kapłana i uczestniczących w niej wiernych.
Dopełnieniem omawianego tematu jest jeszcze kilka uwag dotyczących sprawowania Mszy świętej, na które także warto zwrócić uwagę.
Ołtarz sprawowania Mszy świętej.
Godność Najświętszej Ofiary podkreślać ma też ołtarz, który nie może być zwykłym stołem lub zbitą z desek paką niegodną nazwy ołtarza. Ołtarz powinien być artystycznie wykonany, dostosowany do architektury kościoła i wystroju prezbiterium. Powinien być kamienny(stały) zawierający relikwie męczenników, uroczyście konsekrowany. Stać nieraz parafię na różne nie zawsze konieczne wydatki, a nie pomyśli się o ołtarzu z prawdziwego zdarzenia, usytuowanego na podwyższeniu (stopniach), z krzyżem na środku, a nie z boku, bo tu nie celebrans jest najważniejszy, ale Chrystus odnawiający w sposób bezkrwawy swoja Ofiarę Krzyża.
Ołtarz powinien być nakryty trzema obrusami lnianymi, a nie jedwabnymi, czy z innego modnego dziś materiału. Na ołtarzu nie może się nic znajdować, co w danej chwili celebry nie jest potrzebne. Podczas Mszy świętej powinny się świecić przynajmniej dwie, we mszy śpiewanej cztery świece, a nie jak najczęściej się widuje trzy świece. W uroczystych celebrach powinno się palić sześć świec. Świece powinny stać przy ołtarzu, yjątkowo na nim.
Ambonka do czytań.
Ambonka do czytań I i II nie może być usytuowana przy samym ołtarzu, ale w takiej odległości od niego, aby ołtarz można swobodnie obchodzić przy okadzeniach. („…et circumdabo altare Tuum Domine”) Ewangelię powinno się czytać z drugiej ambonki lub (najokazalej i godnie Ewangelii) z tradycyjnej ambony – zwłaszcza w niedziele i uroczystości. W ferworze nieprzemyślanych zmian w niektórych kościołach usunięto ambonę lub zamieniono ją na składowisko rożnych rzeczy kościelnych. Odczytywanie Ewangelii z osobnej ambony jest szczególnym hołdem składanym Chrystusowi, który mówi do nas w Ewangelii, podkreśla też szczególne znaczenie Ewangelii dla życia Kościoła.
Dzwonek przy zakrystii.
Rozpoczęcie Mszy świętej sygnalizuje dzwonek przy zakrystii. Tradycyjnie Mszę świętą cichą sygnalizuje jedno uderzenie dzwonka, śpiewaną dwa, a uroczystą trzy. Wydawać by się mogło, że to nie ma specjalnego znaczenia jak się zadzwoni na Mszę świętą, a jednak tak nie jest. Dzwonek zwraca uwagę wiernych , że rozpoczyna się Msza święta, a więc coś niezwykle ważnego. Ilość uderzeń dzwonka ukazuje rangę danego nabożeństwa i w pewien psychologiczny sposób wpływa na świadomość zgromadzonych w kościele, nastraja duchowo i zachęca do skorzystania jak najpełniej z daru możliwości uczestniczenia w Wielkiej Tajemnicy Wiary jaką jest Msza święta. Ponadto, dzwonek jest znakiem dla organisty, który powinien jeszcze zanim wyjdzie celebrans do ołtarza rozpocząć „Pieśń na wejście”.
Potrzeba sakralnej ciszy podczas Mszy świętej.
Sakralna cisza podczas Mszy świętej jest konieczna dla właściwego rozumienia godności Mszy świętej i owocnego jej przeżywania tak przez celebransa, jak i przez wiernych.
Sakralna cisza podkreśla ważne momenty Mszy świętej, a więc:
• Uznanie swojej grzeszności na początku i przeproszenie Boga za zło uniemożliwiające korzystanie z owoców Mszy świętej.
• Przed pierwszą modlitwą (kolekta), aby w ciszy ducha wyrazić Panu Bogu intencje uczestnictwa w danej Mszy świętej.
• Po homilii, a nawet po odczytaniu Ewangelii, choćby nie było kazania, aby krótko zastanowić się nad swoim postępowaniem w świetle usłyszanego Słowa Bożego.
• Po przyjęciu Komunii świętej, nawet gdy w kościele śpiewa się pieśń, która bardzo często nie odpowiada charakterowi tej chwili, z powodu niedouczenia pod tym względem organistów. Właściwie Komunię święta powinno się przyjmować w głębokiej ciszy, aby jak najlepiej przeżyć osobiste spotkanie duszy z Panem Jezusem.
• Jeżeli nie śpiewa się na dziękczynienie odpowiedniej pieśni, według przepisów Mszału należy zachować święte milczenie.
• Należy odróżnić śpiew na Komunię od pieśni na dziękczynienie.
Pieśń na Komunię, jak sama nazwa wskazuje, śpiewana jest podczas udzielania Komunii świętej. Powinna to być odpowiednia pieśń eucharystyczna pomagająca wiernym w rozważaniu tajemnicy Eucharystii, a więc nie jakakolwiek pieśń ku czci Pana Jezusa, tym mniej ku uczczeniu Matki Bożej, czy świętych. Również wysoce niestosownym jest by w okresie Bożego Narodzenia podczas Komunii świętej śpiewać pastorałki.
Natomiast śpiew na dziękczynienierozpoczyna się po Komunii wiernych i wyraża wdzięczność Bogu Ojcu za bezmiar Jego dobrodziejstw zsyłanych przez Jezusa Chrystusa w mocy Ducha Świętego. Ma to być pieśń wielbiąca majestat Boga za Jego dary, albo odpowiedni psalm lub hymn liturgiczny Kościoła.
Nie może to być więc pieśń ściśle eucharystyczna, jak najczęściej słyszy się w kościołach. Nie można też śpiewać pieśni nie mających nic wspólnego z powagą chwili jaką jest wspólne dziękczynienie obecnych na Mszy świętej wraz z całym Kościołem tryumfującym w niebie, walczącym na ziemi i cierpiącym w czyśćcu.
• Święte milczenie należy też zachować po modlitwie po Komunii (postkomunia), o ile ie zachowano go zaraz po Komunii świętej. W tej chwili skupienia jeszcze raz przedstawiamy Panu Bogu przez Jezusa Chrystusa nasze intencje, prośby i potrzeby.
4. Wierni nie docenią wartości Mszy świętej i nie potrafią właściwie, ku chwale Bożej i z pożytkiem dla swojej duszy w niej uczestniczyć, jeśli nie będzie się mówić kazań o Mszy świętej i nie będzie solidnej katechezy na ten temat na lekcjach religii. Niestety pod tym względem można zauważyć wiele zaniedbań u dzisiejszych duszpasterzy. Dlatego trudno się dziwić, że:
• Coraz mniej ludzi przychodzi regularnie na Mszę świętą w niedziele, zwłaszcza w miastach, zwalnia się z uczestnictwa z byle jakiego, niejednokrotnie prymitywnego powodu.
• Rodzice tolerują nieobecność na Mszy świętej swoich dzieci, a swoim zachowaniem przyzwyczajają je do lekceważenia Mszy świętej, choćby stojąc z nimi poza kościołem.
• Bardzo mało osób, które mogłyby nie odczuwa potrzeby przyjścia na Mszę świętą w dzień powszedni.
• U wielu uczestnictwo we Mszy świętej jest właściwie tylko bierną obecnością fizyczną w kościele.
• Wielu, zwłaszcza młodych przychodzi pod kościół zamiast do wnętrza.
• Są ludzie, którzy regularnie spóźniają się na Mszę świętą, wychodzą z kościoła przed jej zakończeniem.
• Zauważyć można nazbyt swobodne zachowanie się na Mszy świętej i to nie tylko dzieci, ale nawet starszych, młodych, zwłaszcza dziewczęta widzi się w kościele nieprzyzwoicie ubranych.
• Trudno znaleźć wśród dorosłych mężczyzn kogoś, kto podjąłby się funkcji lektora czytań mszalnych.• Coraz rzadziej wierni proszą o Mszę świętą w intencjach swoich, a jeśli już, to przeważnie za swoich zmarłych.
Niech te uwagi pomogą kapłanom godnie sprawować Najświętsza Ofiarę Chrystusa i Kościoła a wiernym właściwie w niej uczestniczyć
Ad laudem et gloriam Nominis Dei, utilitatem nostram, totiusque Ecclesiae Sanctae!
[nextpage title=”Komunia Święta”]
„…On się nam daje cały…” (pieśń: „Jezusa ukrytego”)
Istotą ofiary jest oddanie siebie lub czegoś swojego Bogu oraz mistyczne zjednoczenie się z Nim przez zewnętrzny obrzęd ofiarniczy.
Syn Boży stał się człowiekiem, by w ludzkiej naturze i w imieniu wszystkich ludzi stać się wdzięczną Bogu Ojcu ofiarą (por. Ef 5, 2) dla wiecznego zbawienia człowieka. I choć całe życie Syna Bożego na ziemi było składaniem ofiary Ojcu z siebie, to dopełnieniem tego ofiarnego życia była męka i śmierć na Krzyżu.
Aby ludziom umożliwić włączenie się w ten jedyny i niepowtarzalny akt Ofiary na Krzyżu, Pan Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy ustanowił bezkrwawy obrzęd uobecniający po wszystkie czasy Jego Ofiarę na Krzyżu w sposób sakramentalny (znaków) pod postaciami chleba i wina. Z woli Chrystusa obrzęd ten nazywany Mszą świętą jest nie tylko wspomnieniem tych dwóch zdarzeń, w Wieczerniku i na Krzyżu, ale i realnym, choć mistycznym zjednoczeniem się z Nim (komunią) i Jego wieczystą Ofiarą Krzyża na uwielbienie Boga, dziękczynienie za otrzymywane dobrodziejstwa (eucharystia), przeproszeniem za grzechy i prośbą o potrzebne łaski do osiągnięcia wiecznego zbawienia.
Dlatego dopełnieniem uczestnictwa we Mszy świętej jako uobecnienie Ofiary Krzyża jest przyjęcie Komunii świętej, która najściślej jednoczy człowieka z Bogiem przez Jezusa Chrystusa w Jego iele i Jego Krwi uobecnionych w postaci sakramentalnej Chleba i Wina. Przeto i pełne skutki uczestnictwa we Mszy świętej osiąga się tylko przez godne przyjęcie Komunii świętej podczas jej sprawowania.
To krótkie wprowadzenie jest konieczne dla zrozumienia czym jest Komunia sakramentalna i jakie zobowiązania na nas nakłada przyjmowanie Ciała i Krwi Pańskiej oraz jakie niebezpieczeństwa kryją się w dzisiejszym jej traktowaniu przez wiele osób świeckich i duchownych. I tak:
Wzrasta ilość przyjętych bezmyślnie Komunii świętych.
Obserwuje się niepomierny wzrost przyjmowania Komunii świętej przez wiernych. Stało się już po prostu zwyczajem nie mającym odpowiednika w autentycznej pobożności wielu wiernych przyjmowanie Pana Jezusa, jak opłatka podczas wigilijnej wieczerzy. I jak ten wigilijny opłatek nie zobowiązuje do niczego więcej, jak połknięcia go przy składaniu sobie zdawkowych życzeń, których tak naprawdę nie bierze się poważnie, z takim też nastawieniem wewnętrznym wielu przyjmuje Komunię świętą. Należy przecież przystąpić do Komunii, skoro taki już jest zwyczaj z okazji większych świąt, podobnie jak zwyczajowo w domu na Boże Narodzenie ma być choinka, karp na wigilijnym stole, czy na Wielkanoc „święconka”.
Brak nauczania o przyjmowaniu Komunii świętej.
Zachęca się do jak najczęstszego przyjmowania Komunii świętej, ale nie uczy się jak się należy przygotować do jej przyjęcia i jak przeżywać czas po przyjęciu Komunii świętej. Wiedza wiernych, a zwłaszcza dzieci i młodzieży wychowanych na współczesnych katechizmach pod tym względem jest prymitywna i ogranicza się do wiadomości wyniesionych z przygotowania – i to nie zawsze solidnego- do I Komunii świętej. Niejeden raz pytając przy spowiedzi dzieci i młodzież „jak się modlisz po Komunii świętej?” słyszałem odpowiedź: „mówię Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo”.
Brak zrozumienia potrzeby osobistej modlitwy po Komunii świętej.
Większość ludzi nie rozumie potrzeby pozostania na osobistej modlitwie po przyjęciu Komunii świętej i akończeniu obrzędu jej udzielania jeśli ma to miejsce poza Mszą świętą. Wielu wychodzi nawet jeszcze przed zakończeniem obrzędu i udzieleniu błogosławieństwa. Księża nie uważają za stosowne pouczyć o tym przystępujących do Komunii, a przecież powinni jakiś czas modlić się z tymi, którzy przyjęli Komunię i dopiero wtedy udzielić błogosławieństwa, zachęcając do pozostania jeszcze w kościele oraz osobistej modlitwy.
Niewłaściwy dobór pieśni.
Pieśni śpiewane podczas Komunii wiernych powinny tworzyć odpowiedni klimat służący skupieniu i nastrajający do modlitwy przyjmujących Komunię świętą. Niestety pieśni śpiewane podczas przyjmowania Komunii świętej bardzo często nie tylko nie nastrajają do skupienia i modlitwy, ale wprost je utrudniają wprowadzając roztargnienia , nieraz nawet denerwując swoim tekstem i melodią.
Przyzwyczajanie ministrantów do lekceważenia Komunii świętej.
Ministranci usługujący do pateny komunijnej nie mają zupełnie czasu na osobistą modlitwę po przyjęciu Komunii świętej, przyzwyczajając się przez to pozaniedbywania tej modlitwy i po prostu lekceważenia Komunii świętej. Nie powinno się więc wyznaczać do pateny ministrantów, którzy mają przystąpić do Komunii świętej, a jeśli wszyscy przystępują, jak to bywa podczas większych uroczystości, powinni się zmieniać w tej funkcji.
Zaniedbywanie katechezy dopełniającej wiedzę o Komunii świętej.
Szczególnie trzecirok katechezy szkolnej, czyli po I Komunii świętej, powinien być szerszym i praktycznym rozwinięciem nauki o Mszy świętej i Komunii. Niestety obecny program nie przewiduje katechez na ten temat, utrzymując dzieci, a później młodzież i starszych w infantylnej wiedzy o Eucharystii. Również i w starszych klasach wszystkich stopni nauczania należy przy rożnych okazjach poruszać temat godnego przyjmowania Komunii świętej.
Zarzucenie modlitwy z książeczki do nabożeństwa.
Dzieci, młodzież i starsi oduczyli się korzystania z książeczki do nabożeństwa po przyjęciu Komunii świętej, a przecież bez tej pomocy trudno o naprawdę dobrą modlitwę, zwłaszcza dzieci i młodzieży, ale także osób starszych, których myśli tak często odbiegając od modlitwy i mimowolnie zajmują się różnymi problemami życia. Korzystanie z różnych książeczek do nabożeństwa wyrabia z czasem zdolność do większego skupienia i samodzielnej dobrej modlitwy.
Brak dobrych książeczek do nabożeństwa.
Księgarnie katolickie zarzucone są wprawdzie różnymi książeczkami do nabożeństwa, ale tylko niektóre z nich są naprawdę wartościowe pod względem treści, jeśli chodzi o przygotowanie do Komunii świętej i modlitwę po jej przyjęciu. Również i forma wydania książeczki nie zawsze odpowiada praktycznemu korzystania z niej. Bardzo często książeczką do I Komunii świętej posługują się starsze dzieci, młodzież, a niekiedy i osoby starsze. Książeczka do nabożeństwa powinna być dostosowana do wieku i mentalności korzystającego z niej. Powinna podpowiadać jak modlić się przed, czy po Komunii świętej i pokazać to w odpowiednich formach modlitewnych.
Postawa ciała podczas Komunii świętej.
Postawa ciała ma swój wpływ na wyrażenie szacunku dla najświętszej rzeczywistości spotkania człowieka z Bogiem. Dlatego pobożność chrześcijańska nie zna lepszej postawy podczas przyjmowania Komunii świętej, jak postawa klęcząca. Tymczasem tak bardzo wmówiono dzisiejszemu człowiekowi jego godność, że nie uważa za stosowne uniżyć się nawet przed Bogiem. Stąd wyzywająca postawa stojąca, którą powszechnie wprowadzono do Kościoła (na szczęście nie wszędzie) podczas przyjmowania Komunii świętej, a nawet dopuszczenie podawania jej na rękę. Tylko człowiek na kolanach przed Bogiem jest naprawdę wielki. Postawa stojąca podczas przyjmowania Komunii świętej obniża świadomość niezmiernej godności Przenajświętszej Hostii, którą powinno się przyjmować jak to dotąd było w najgłębszej pokorze ducha i ciała na klęczkach i do ust, jak tego przykładem obecnie są celebry Ojca świętego Benedykta XVI, udzielającego osobiście Komunię świętą wiernym właśnie na klęczkach i do ust. Dlatego czymś gorszącym, wielce nieodpowiednim i karygodnym jest zachowanie niektórych księży, brutalnie zabraniających wiernym przyjęcia Komunii w postawie klęczącej.
Wyrzucono z kościołów balaski komunijne.
Balaski oddzielające prezbiterium od nawy kościoła podkreślały świętość miejsca sprawowania Najświętszej Ofiary i tabernakulum oraz stanowiły niejako przedłużenie ołtarza, zwłaszcza gdy były nakryte białym obrusem. Obecnie rzadko w których kościołach one się zachowały. Odstąpiono bowiem od udzielania przy nich Komunii świętej, co też bardzo utrudnia osobom starszym wiekiem uklęknięcie w czasie przyjmowania Komunii. Wyrzucenie balasek z kościoła obniża także w jakiś sposób wiadomość szczególnej czci należnej Sakramentowi Ołtarza.
Kapłani chodzą po kościele z Komunią świętą.
Oducza się wiernych od „przystępowania” do Stołu Pańskiego wychodząc naprzeciw ich lenistwu, gdy mogliby podejść do ołtarza, bo kapłani „chodzą” po kościele z Komunią świętą prawdziwie „rozdając”ją wiernym. Czymś oczywistym jest w niektórych sytuacjach konieczność udzielania Komunii świętej nie tylko przy ołtarzu, ale nie może to być normalną praktyką w dzień powszedni, gdy niewiele osób przyjmuje Komunię.
Patena komunijna.
Patena komunijna należy do naczyń liturgicznych bardzo ściśle związanych z Najświętszym Sakramentem. Dlatego wypada, aby była podobnie jak kielich i patena mszalna godna kontaktu z najświętszymi cząsteczkami, które często się na niej zatrzymują. Sprawia się nieraz do kościoła różne przedmioty, nie zawsze konieczne, ale nie dba się o wygląd pateny komunijnej nieraz zaśniedziałej i po prostu brudnej. Dość często nie używa się tej pateny podczas udzielania Komunii świętej narażając tym na zniewagę cząsteczek Najświętszej Hostii, które spadły na ziemię. Należy też zadbać o godny wygląd puszek komunijnych, których stan zewnętrzny nie nadaje się nieraz do przechowywania Najświętszych Hostii.
Puryfikacja puszek komunijnych w zakrystii.
Wielce gorszącym i częstym widokiem jest puryfikacja puszek komunijnych w zakrystii. Na pewno takie praktyki „praktycznych” nowoczesnych kapłanów nie są świadectwem ich wiary i głębokiej czci Najświętszego Sakramentu. Puryfikacja zawsze była złączona ze Mszą świętą i dokonywana była przy ołtarzu. Wierni powinni widzieć troskę kapłana o najmniejszą nawet cząstkę Najświętszej Hostii. Żadna bowiem cząsteczka nie jest jakimś „odpadem”, którym nie należy się przejmować, jak czynią to protestanci, którzy nie mają prawdziwej Mszy świętej (bo nie mają sakramentalnego kapłaństwa). Ostatecznie puryfikacji można dokonać przy głównym ołtarzu, na którym jest tabernakulum, ale w czasie celebry, a nie w zakrystii po Mszy świętej bez żadnych oznak czci i ku zgorszeniu tych, którzy na to patrzą (kościelny, ministranci).
Rozdawanie”Komunii Świętej.
Wielu księży „rozdaje” Komunię świętą jak obrazki, czy cukierki dzieciom, nierzadko przy bardzo swobodnym zachowaniu i z rekordową szybkością. Komunii świętej należy „udzielać” w sposób godny, poważny i pobożny. Tylko takie administrowanie tego sakramentu budzi u przyjmujących Komunię świętą respekt i szacunek oraz nastraja do poważnego, pełnego wiary i głębokiej czci jej przyjmowania.
W liturgii przedpoborowej Kapłan udzielając Komunii świętej błogosławił Najświętszą Hostią komunikującego wypowiadając słowa: „Corpus Domini nostri Jesu Christi custodiat te in vitam aeternam. Amen.
Chyba nie byłoby żadnym nadużyciem stosować to i dzisiaj, może w nieco skróconej formie wypowiadając (saltem in mente): „Corpus Christi custodiat te in vitam aeternam”, zakończone przez przyjmującego mądrą odpowiedzią – życzeniem i prośbą: „Amen”.
Brak przygotowania do Komunii świętej i modlitwy po jej przyjęciu.
Przyjmowanie Komunii świętej zobowiązuje człowieka do pracy nad sobą, starania się o prowadzenie życia bardziej religijnego, pobożnego, wyrażającego się coraz głębszą wiarą i miłością Boga, Kościoła i bliźnich. Aby to było możliwe do osiągnięcia, przystępujący do Komunii świętej powinien zawsze odpowiednio przygotować się do tego niezwykłego wydarzenia w swoim życiu.
Jeśli zaś przyjmuje się Komunię świętą poza Mszą świętą, wierni powinni wiedzieć, że aby godnie ją przyjąć nie wystarczy tylko być u spowiedzi, wiadomo, że jest ona konieczna w przypadku grzechów ciężkich, ale przed przyjęciem Komunii należy w osobistej modlitwie:
• Zaprosić serdecznie Pana Jezusa do serca wyznając Mu swoją wiarę, miłość i oddanie.
• Uznać swoją grzeszność i przeprosić za nie Pana Boga.
Utarło się przekonanie, że z grzechami lekkimi można przyjmować Komunię świętą. Należy wyraźnie pouczać, że z żadnym świadomym grzechem, nawet lekkim nie można zbliżać się do Najświętszego Boga w tym Sakramencie, dlatego, przed Komunią, należy i za te grzechy, słabości i niedoskonałości swoje serdecznie Pana Boga przepraszać.
W przygotowaniu do Komunii świętej może pomóc dobra książeczka do nabożeństwa, hoć konieczna jest też osobista modlitwa serca.
Jeżeli przyjęcie Komunii świętej zawsze poprzedza jakieś, choćby skromne przygotowanie się do niej, to poważne zastrzeżenia budzi zachowanie się wielu ludzi po jej przyjęciu. Wielu nie bardzo dobrze przygotowanych pod tym względem przez szkolną katechezę, po prostu nie wie jak się modlić w tym czasie. Dlatego trzeba przypominać wiernym, że po przyjęciu Komunii świętej należy:
• Trwać chwilę w cichej adoracji.
• Podziękować za łaskę przyjęcia Pana Jezusa i za wszelkie łaski otrzymane, szczególnie w ostatnim czasie.
• Przepraszać za swoje grzechy i niewierności.
• Prosić o potrzebne łaski dla siebie, swoich najbliższych oraz innych, z którymi złączeni jesteśmy więzami przyjaźni, znajomości, zależności, czy za których powinniśmy się modlić.
• Ofiarować siebie i wszystko swoje Panu Bogu przez Jezusa Chrystusa obecnego w sercu.
Modlitwę osobistą wspomoże korzystanie z dobrej książeczki do nabożeństwa.
Brak należytej czci dla Najświętszego Sakramentu w Komunii Chorych.
Nie przypomina się wiernym o szacunku dla Najświętszego Sakramentu niesionego do chorych przez przyklęknięcie. Najczęściej ludzie „uciekają” by nie spotkać się z księdzem niosącym Komunię świętą, niekiedy nawet czapki nie zdejmują, gdy widzą kapłana spełniającego posługę chorym.
Nie mówi się zupełnie o przygotowaniu mieszkania chorego, który ma przyjąć Komunię więtą. Domownicy nie wiedzą jak przygotować mieszkanie na tę okoliczność, lub po prostu lekceważą to, dlatego:
Dość często w „nowoczesnych” domach nie ma stołu, ale niewygodna ława, przy której dobrze jest posiedzieć podczas spotkania towarzyskiego, ale która nie nadaje się na odwiedziny kapłana z Komunią świętą.
Stół nie jest odpowiednio przygotowany (czysty obrus, Krzyż, dwie świece, talerzyk z wodą święconą i kropidłem, szklanka z wodą i dużą łyżką do podania choremu wody po przyjęciu Komunii świętej, a gdy ma być udzielone choremu namaszczenie olejem świętym ponadto talerzyk z kilkoma kawałkami waty). Na stole nie może się więcej nic znajdować prócz ewentualnych zdobiących kwiatów.
Domownicy nie biorą udziału w obrzędach związanych z Komunią świętą, czy Sakramentem Namaszczenia chorego. Wypada przecież, aby podczas wizyty kapłana u chorego (za wyjątkiem czasu spowiedzi) wszyscy domownicy brali czynny, udział w obrzędach adorując Najświętszy Sakrament i modląc się w intencji chorego.
Chory, czy obecni podczas nawiedzenia kapłana nie rozumieją powagi chwili, prowokując go nieraz do rozmowy. Chory zobowiązany jest do modlitwy w skupieniu po przyjęciu Pana Jezusa. Kapłan również nie może gorszyć chorego, czy obecnych pogawędką w tym czasie. Także nie może swobodnie rozmawiać z wiozącym go do chorego kierowcą pojazdu, nie może też sam prowadzić pojazd.
Mało święta „parada” Pierwszej Komunii Świętej.
Uroczystość Pierwszej Komunii Świętej poza kościołem stała się dziś imprezą „wypraną” z wszelkich nadprzyrodzonych wartości. Jest po prostu okazją do spotkania rodzinnego przy obficie zastawionym stole (niekiedy nawet stołach w wynajętych lokalach) także z alkoholem w „tle”, obdarowywaniem dzieci coraz wymyślniejszymi i drogimi prezentami, ierzadko pieniężnymi, tak, że dziecko w rzeczy samej niemało nieraz „zarabia” na Panu Jezusie i tak naprawdę tylko na to czeka przy okazji Pierwszej Komunii świętej.
W kościele zaś daje się upust ludzkiej próżności przez wyszukane wystroje, denerwujące i rozpraszające dzieci fotografowanie i filmowanie.
Ile z tego wszystkiego jest chwały Bożej i pożytku duchowego dziecka oraz rodziny zapatrzonej w „bóstwo komunijne”, a ile ludzkiej pychy, snobizmu i zakłamania?
Oczywiście, że za ten stan „bezbożnego świętowania” pierwszokomunijnego nie odpowiadają tylko księża, ale od ich zdecydowanej postawy pod tym względem też dużo zależy.
Uwagi dodatkowe.
Obserwacja różnych sytuacji związanych z administrowaniem i przyjmowaniem Komunii świętej nasuwa pewne dodatkowe praktyczne uwagi:
• Drzwiczki tabernakulum, z którego wyjęto puszkę do udzielania Komunii świętej powinny być przymknięte. Wielu zwłaszcza młodych księży pozostawia je na oścież otwarte.
• Wierni powinni podchodzić do Komunii świętej po słowach celebransa:„Oto Baranek Boży…błogosławieni, którzy zostali wezwani na Ucztę Baranka”
Po tych słowach ministrant powinien zadzwonić jako znak aby wierni podeszli do przyjęcia Komunii. Powszechnie widzi się podchodzenie do Komunii dopiero, gdy kapłan już ma ją udzielać, a ministranci dzwonią lub nie jeszcze przed słowami: „Oto Baranek Boży…”
Przed Komunią wierni (i księża) są bezwzględnie zobowiązani do „postu eucharystycznego” od pokarmów i napojów, za wyjątkiem czystej wody na pełną godzinę przed jej przyjęciem.
• Karygodnym i niedopuszczalnym jest znieważanie Komunii świętej obserwowane nieraz u dzieci, czy młodzież, a niekiedy nawet starszych „żucie gumy” w kościele i przed Komunia świętą. W żadnym przypadku nie wolno tolerować takiego bezbożnego zachowania.
• Dopuszczalnym jest przyjęcie po raz drugi Komunii świętej w tym samym dniu, ale pod pewnymi warunkami. Przyjęcie drugiej Komunii świętej w ciągu dnia jest dozwolone tylko wtedy, gdy uczestniczy się we Mszy świętej, o ile nie następuje to bezpośrednio po poprzedniej Mszy świętej z przyjęciem Komunii.
Można więc przyjąć Komunię świętą rano i wieczorem uczestnicząc we Mszy świętej lub wieczorem podczas Mszy świętej, choć przyjęło się rano samą komunię świętą.
Podobna sytuacja jest wtedy, gdy było się na Mszy świętej rano przyjmując Komunię, a w godzinach późniejszych będzie się na Mszy świętej obrzędowej (z okazji chrztu, ślubu, pogrzebu).
Sytuacja podobna może mieć także miejsce w Dzień Zaduszny, czy na Boże Narodzenie, ale nie można przyjmować po raz drugi Komunii świętej, jeżeli uczestniczy się we Mszy świętej sprawowanej jedna po drugiej.
Zdarza się nieraz, że pewne osoby będące w kościele na kilku Mszach świętych, próbują na każdej przystępować do Komunii.
• Powszechny brak kultury ubioru i wyczucia estetyki zwłaszcza u młodzieży żeńskiej, ale nie tylko, daje się zauważyć także w przyjmowaniu przez nich Komunii świętej. Brak wychowania pod tym względem należy piętnować, korygować i nie dopuszczać bezwstydnie ubranych do Stołu Pańskiego.
Również trzeba przypominać, że na Mszę świętą przychodzi się w odświętnym ubraniu, a nie jak do pracy w fabryce, na roli, czy w domu. Należy tego żądać także od Służby Ołtarza, przede wszystkim ministrantów, którzy nieraz przychodzą do kościoła i ołtarza byle jak ubranych, bynajmniej nie z biedy, ale prostego zaniedbania i niechlujstwa wynoszonego z domu.
Wielu ludzi niedouczonych na katechezie nie umie wprost przyjmować podawanej im do ust Komunii świętej:
Nie wystawiają języka jak w liturgii obrządków Wschodnich, gdy kapłan podaje na łyżeczce Najświętsze Ciało w postaci kawałeczka chleba i Krew Pana Jezusa w postaci konsekrowanego wina.
Za szybko cofają język „oblizując” palce księdza.
Wprost „rzucają się” na podawaną im Najświętszą Hostię.
Za mało lub za szeroko otwierają usta.
Wypada przy okazji pouczać wiernych o samej technice przyjmowania Komunii świętej
Nie będzie błogosławieństwa Bożego dla człowieka w jego życiu naturalnym, ani postępu w jego życiu duchowym oraz autentycznej pobożności przekładającej się na życie wiarą na co dzień, jeśli człowiek nie będzie we właściwy sposób oddawać czci Panu Bogu i należnej chwały Jezusowi Chrystusowi w jedności z Jego Kościołem, a sakramentalną komunię z Nim traktować będzie jako do niczego nie zobowiązujący zwyczaj religijny.
„Domine non sum dignus…sed tantum dic verbo, et sanabitur anima mea”.
[nextpage title=”Najświętszy Sakrament Ołtarza”]
„Jezusa ukrytego mam w Sakramencie czcić…”(pieśń)
Pan Jezus nie tylko ofiaruje się za nas we Mszy świętej i nie tylko jest pokarmem dusz naszych w Komunii świętej, ale też przebywa z nami w tabernakulum ołtarza spełniając swoja obietnicę:„Oto Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). W ten sposób spełnia się prorocza zapowiedź „Emmanuela” – Boga z nami (por. Iz 7, 14) i obietnica Boga:„Będę mieszkał pośrodku ciebie” (Za 2, 11)
Bóg stał się człowiekiem w osobie Jezusa Chrystusa i w postaci sakramentalnej „zamieszkał wśród nas” – habitavit in nobis. Urzeczywistnia się to w tabernakulum każdego kościoła, który jest zapowiedzią Kościoła Niebiańskiego, gdzie zjednoczeni z Chrystusem, cieszyć się będziemy chwałą zbawionych na wieki, „Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi i będą oni Jego ludem”, a On będzie Bogiem z nimi” (Ap 1, 3).
Ta wzniosła i radosna Tajemnica Wiary Katolickiej zobowiązuje nas do głębokiej czci Najświętszego Sakramentu, jak śpiewamy w pieśni: „…Wiarą ukorzyć trzeba zmysły i rozum swój,
Bo tu już nie ma chleba, To Bóg, to Jezus mój” . (Jezusa ukrytego)
Dlatego nie można przechodzić obojętnie wobec pewnych poważnych nadużyć, które świadczą o słabej wierze, nikłej miłości i braku wdzięczności za ten bezcenny Dar Boga, jakim jest dla nas On sam w Jezusie Chrystusie obecny w Najświętszym Sakramencie.
Zastrzeżenia dotyczą następujących tematów:
Tabernakulum
Wydaje się, że niektórych reformatorów „odnowionej” liturgii „drażni” obecność Najświętszego Sakramentu w prezbiterium, dlatego preferują usuwanie tabernakulum z centrum ołtarza, a nawet prezbiterium na boczną ścianę, czy w ogóle poza prezbiterium, zwłaszcza w nowych kościołach.
Tabernakulum jednak powinno być w centrum uwagi nawiedzającego świątynię. Wyjątek tu stanowią tylko osobne kaplice Najświętszego Sakramentu znajdujące się w katedrach, kościołach kolegiackich, czy klasztornych.
Jakość tabernakulum i jego zabezpieczenia
Tabernakulum powinno być metalowe, ze szlachetnego materiału, na stałe ustawione na ołtarzu lub wmurowane w ścianę główną prezbiterium. Godność Najświętszego Sakramentu wymaga, aby przednia ściana tabernakulum była artystycznie wykonana, ozłocona lub posrebrzona.
W starych kościołach, w których są dawne pięknie wykonane tabernakula drewniane, często artystycznie wkomponowane w całość ołtarza głównego, wnętrze powinno mieć metalową kasę pancerną zabezpieczającą przed włamaniem.
Tabernakulum musi być solidnie zamykane, klucz zaś bardzo sumiennie strzeżony; nawet kościelny nie powinien mieć do niego dostępu.
Spotyka się niestety kościoły, w których nie ma metalowego tabernakulum, nawet nie zamykane na klucz (sic!), który jest bardzo łatwo dostępny dla ministrantów, czy innych osób świeckich, czego sam doświadczyłem w swojej pracy duszpasterskiej. Stąd słyszy się nieraz o profanacji Najświętszego Sakramentu.
Wewnątrz tabernakulum nie może być żadnego oświetlenia, a spotyka się to w niektórych kościołach !
Na tabernakulum może stać tylko krzyż, a do wystawienia Najświętszego Sakramentu w monstrancji tzw. tron eucharystyczny, jeżeli nie jest on na stałe wkomponowany w tabernakulum.
Konopeum
Sama nazwa tabernakulum oznacza „namiot” i symbolizuje namiot, w którym Izraelici podczas wędrówki do Ziemi Obiecanej przechowywali „Arkę Przymierza” i przypomina, że Kościół pielgrzymuje przez życie do zbawienia, a Chrystus w Eucharystii jest dla niego znakiem przymierza zawartego z Bogiem w chwili chrztu świętego.
Dziś tabernakulum budową nie przypomina namiotu, dlatego w tradycji Kościoła zakrywało się je zasłoną – konopeum. Zasłona ta jest również znakiem zasłony wiary, która okrywa przed naszymi oczyma tajemnicę Boga w eucharystii. Dlatego nie powinno się rezygnować z konopeum, jak to prawie powszechnie uczyniono w naszych kościołach. awet szczególnie artystycznie wykonane tabernakulum może być przynajmniej w części przysłonięte delikatną tiulową zasłonką.
„Tron Eucharystyczny”
Do uroczystych wystawień Najświętszego Sakramentu w monstrancji zawsze służył tzw. „Tron Eucharystyczny”, który był na stale usytuowany na tabernakulum lub ustawiany na nim na czas nabożeństwa adoracyjnego. Obecnie w wielu kościołach zlikwidowano trony eucharystyczne, które nieraz były bardzo artystycznie wykonane i złączone na stałe z tabernakulum. Wystawienia robi się na ołtarzu celebry, nawet wtedy, gdy jest w kościele tron eucharystyczny, bo się go nie dało wyrzucić. Zastępuje się go mniej lub bardziej okazałą imitacją tronu, nieraz zwyczajnym stopniem podwyższającym, albo i bez niego
Ołtarz tzw. „soborowy” jest przeznaczony do sprawowania Mszy świętej, a najpoważniej wystawienie Najświętszego Sakramentu wygląda na prawdziwym tronie eucharystycznym.
Nie wolno pozbywać Pana Jezusa majestatu czci Mu należnej, a wiernych poczucia obecności Najświętszego Boga, bo:„Wielki jest pośród ciebie Święty Izraela” (Iz 12, 6) i godzien jest od nas najwyższej chwały, także w ten zewnętrzny sposób okazywanej.
„Wieczna lampa”
Przed Najświętszym Sakramentem powinna się świecić dniem i nocą „wieczna lampa” wskazująca obecność Pana Jezusa w tabernakulum.
Już w Starym Testamencie obowiązywał Izraelitów i kapłanów świątynnych Boży nakaz: „Ogień nieustanny będzie płonąć na ołtarzu – nigdy nie będzie wygasać”( Kpł 6, 6).
Tradycję tą przyjęło i chrześcijaństwo, choć dopiero w średniowieczu, co dziś jest yraźnym nakazem liturgicznym Kościoła.
Aby nie dezorientować nawiedzających kościół gdzie przechowywany jest Najświętszy Sakrament, nie powinno się świecić w różnych częściach kościoła na bocznych ołtarzach podobnych lamp, czy lampek. Dość często ma to miejsce w niejednym kościele, zwłaszcza zakonnym.
Lampa wieczna powinna być tylko jedna, wisząca przed ołtarzem lub usytuowana na bocznej ścianie prezbiterium w pobliżu tabernakulum. A jeśli są dwie ozdobne lampy, to nie powinny się obie naraz świecić. Jedna może być oliwna, a druga elektryczna.
Zasadniczo i najpoważniej wygląda tradycyjna lampa napełniona oliwą lub woskiem. W ostateczności można używać lamp elektrycznych, na co zezwolił w czasie I wojny światowej papież Benedykt XV. Dziś powszechnie stosuje się lampy elektryczne, choć można by przynajmniej w ciągu dnia świecić lampy oliwne lub woskowe. Niestety spotyka się i takie kościoły, w których nie ma żadnej „lampki wiecznej” tłumacząc tę samowolę względami bezpieczeństwa.
Półka zamiast ołtarza
Bezmyślny„szał” reformy, który ogarnął niektórych entuzjastów źle odczytanych liturgicznych wskazań Soboru Watykańskiego II, doprowadził do zlikwidowania mensy ołtarza dotąd głównego, tak, że nie ma gdzie postawić wyjętej z tabernakulum puszki komunijnej, kustodii, czy monstrancji.
Dlatego niektórzy z reformatorów wystroju prezbiterium, w celu rozwiązania tego problemu, wmontowali pod tabernakulum zwyczajną drewnianą półkę, która jest śmieszną i szpecącą „protezą” usuniętego ołtarza Sanctissimi.
Prezbiterium
Już w Starym Testamencie w świątyni Jerozolimskiej miejsce, w którym znajdowała się „Arka Przymierza” – największa świętość Izraela, oddzielone było zasłoną, za którą nikomu nie wolno było wchodzić, za wyjątkiem arcykapłana i to jeden raz w roku.
W Kościele miejscem Najświętszym jest ołtarz z tabernakulum, w którym przechowuje się Najświętszy Sakrament. Miejsce to znajduje się w prezbiterium zwyczajnie wyżej usytuowanym i oddzielonym od nawy kościoła balaskami.
W Kościołach Wschodnich, w których bardzo silnie jest rozwinięta świadomość Boga jako ajemnicy, prezbiterium nazywane„Sanktuarium”oddziela od nawy świątyni „ikonostas” z tzw. „carskimi wrotami”, w których po konsekracji staje kapłan ukazując wiernym postaci eucharystyczne.
Prezbiterium, jak wskazuje sama nazwa wywodząca się od słowa:„presbiter” – kapłan, jest miejscem przeznaczonym zasadniczo dla kapłanów i usługujących do Mszy świętej ministrantów. Dziś wraz ze zlikwidowaniem balasek, otwarte jest właściwie dla wszystkich, co niewątpliwie umniejsza w świadomości wiernych sakralność tego miejsca, skoro każdemu wolno tam wchodzić.
Balaski były wyraźnym rozgraniczeniem między tym co święte (sacrum), czyli poświęcone Bogu i jego sługom, a tym co profanum, zwykłym, świeckim, ogólnie dostępnym dla wszystkich.
Takie rozgraniczenie sacrum od profanum jest potrzebne właśnie dzisiejszemu człowiekowi ogarniętemu manią wielkości, któremu się wydaje, że ma prawo wiedzieć wszystko, być wszędzie i rządzić wszystkim wedle swojej woli, która i Boga chce sobie podporządkować. Dlatego źle się stało, że z naszych kościołów (na szczęście nie wszystkich) wyrzucono balaski, które miały też znaczenie praktyczne przy udzielaniu Komunii świętej.
Klękanie przed tabernakulum
Klękanie jest gestem wyrażającym naszą wiarę w tajemnicę Boga utajonego w Najświętszym Sakramencie i oddanie Mu najgłębszej czci.
Dziś bardzo ograniczono klękanie w kościele, budzi nawet sprzeciw niektórych „pseudo-wierzących” obowiązek uklęknięcia na przeistoczenie i podniesienie Najświętszych Postaci podczas Mszy świętej, czy podczas Komunii świętej. Chyba z Myślą o nich właśnie ograniczono też przyklękanie przed tabernakulum.
czy się ministrantów, – nie wiadomo na jakiej podstawie – że nie powinni przyklękać podczas Mszy świętej, gdy przynoszą z zakrystii ogień i kadzidło do okadzania, czy gdy odchodzą od ołtarza do zakrystii dla asystowania ze świecą księdzu przy zbieraniu składki i powracają do zakrystii i ołtarza – choć jest już po przeistoczeniu. Podobnie zachowują się i niektórzy księża, zwłaszcza młodzi.
Czy przyklęknięcie przed Najświętszym Bogiem, aż tak poniża człowieka, że wstydzi się tego gestu adoracji?
Czy przyklęknięcie wymaga aż takiego wysiłku od niego?
Czy takie aroganctwo wobec Pana Boga sług ołtarza nie gorszy wiernych?
Prywatna adoracja Najświętszego Sakramentu
Wiele kościołów, zwłaszcza w małych miejscowościach przez cały dzień jest zamkniętych, także w porze letniej. Otwiera się je tylko na Mszę świętą rano, czy wieczorem.
Wiernych powinno się zachęcać do nawiedzania kościoła i prywatnej adoracji Najświętszego Sakramentu i to im umożliwiać zwłaszcza w okresie letnim, czy wczesno-jesiennym.
Troska o bezpieczeństwo kościoła nie może być powodem zamykania go przed wiernymi, którzy chcieliby przyjść na osobistą adorację.
Dziś jest wiele sposobów zabezpieczenia kościoła przed kradzieżą, jeśli nie przez zatrudnienie osoby pilnującej, czy stały elektroniczny monitoring, co jest połączone z kosztami, na które nie stać każdą parafię, to na pewno przez założenie kraty w przedsionku kościoła. W tym ostatnim przypadku trzeba w przedsionku postawić przynajmniej dwa klęczniki.
Zachowanie w kościele
Świętość miejsca jakim jest kościół wymaga godnego zachowania się w nim tak podczas Mszy świętej, jak i poza nabożeństwami. Pod tym względem jest dużo gorszących zaniedbań, i to nie tylko ze strony dzieci i młodzieży, ale też niestety i starszych.
Dzieci, nawet te najmłodsze trzeba uczyć odpowiedniego zachowania się w kościele i tego bezwzględnie od nich wymagać. Dziecko choć małe nie może swoimi kaprysami „terroryzować” obecnych na nabożeństwie.
Dzieci starsze muszą zrozumieć, że kościół nie jest świetlicą, czy klubem towarzyskim, w którym można się swobodnie zachowywać, rozmawiać, śmiać, żuć gumę itp. Dlatego dzieci, zwłaszcza podczas nabożeństw dla nich, rekolekcjach, czy innych spotkaniach w kościele powinny być pod stałym nadzorem katechetów, nauczycieli, wychowawców, czy rodziców. A po przyjściu z kościoła rodzice powinni zawsze pytać jak się zachowywali w kościele i nie mieć pretensji do kogoś, kto zwraca im uwagę na niewłaściwe zachowywanie się ich dzieci w kościele.
Młodzież wychowywana dziś bardzo liberalnie przez dom, szkołę oraz różne organizacje młodzieżowe, również w kościele nieraz bardzo liberalnie, arogancko i swobodnie się zachowuje, wystawiając tym samym świadectwo swojej wiary (a właściwie niewiary) i wychowania. Wystarczy popatrzeć jak przychodzą do kościoła ubrani (zwłaszcza w porze letniej dziewczęta) oraz ilu młodych stoi poza kościołem w czasie Mszy świętej.
Starsi, którzy powinni najlepiej rozumieć godność miejsca świętego nieraz też swoim zachowaniem obrażają Boga i gorszą młodych przez rozmowy towarzyskie i wyłączanie ię z czynnego uczestnictwa we wspólnych modlitwach przede Mszą świętą (Różaniec, Godzinki itp.), czy w czasie Mszy świętej.
Nie wszyscy też wiedzą co powinno się uczynić wchodząc do kościoła, czy z niego wychodząc (przeżegnać się wodą święconą), jak zachować się po przyjściu do kościoła ( uklęknąć, oddać cześć Panu Jezusowi w Najświętszym Sakramencie), podobnie przed wyjściem z kościoła. Te gesty odpowiednio nastrajają do nabożeństwa, czy pozwalają choć przez chwilę przedłużyć atmosferę modlitwy przed wejściem w wir codzienności.
Sprzątanie kościoła
Wiadomo, że sprzątanie kościoła ma miejsce poza nabożeństwami, ale sprzątający nie zawsze okazują szacunek należny temu miejscu . Zbyt głośne, nieraz gwarne rozmowy, śmiechy, nie zwracanie uwagi na bliskość Najświętszego Sakramentu usprawiedliwiane troską o piękno Domu Bożego.
Są pewne granice, których nie można przekraczać nawet sprzątając kościół, dokonując w nim jakichś remontów instalacji elektrycznych, ugłośnienia, czy innych prac, które muszą być wykonane w kościele. Należy to przypominać ekipom sprzątającym, czy wykonującym jakieś prace w kościele.
W przypadkach większych prac, zwłaszcza w prezbiterium, należałoby pomyśleć o przeniesieniu Najświętszego Sakramentu w odpowiednie miejsce.
Imprezy w kościele
Godności miejsca świętego jakim jest świątynia urąga nieraz organizowanie w niej różnych imprez, które są okazją do nie bardzo odpowiadającego miejscu zachowania uczestniczących w nich.
Imprezy typu „jasełek”, występy chórów przed ołtarzem celebry nawet podczas Mszy świętej, akademie, czy popisy różnych działaczy społeczno-politycznych, nie powinny mieć miejsca w kościele, a jeśli się je już dopuszcza do kościoła, to nie:
• Podczas Mszy świętej,
• W prezbiterium, przy Najświętszym Sakramencie w tabernakulum,
• Przy akompaniamencie instrumentów muzycznych wprowadzających atmosferę abawy publicznej,
• Propagujące treści świeckie, niereligijne, humorystyczne,
• Reklamujące jakieś programy społeczno-polityczne (np. odczyty) itp.
• Wymagające aplauzu obecnych,
• Budzące niesmak duchowy ze względu na ubiór, czy treści prezentowane.
Kościół nie może być areną spektaklów niereligijnych, ani agencją reklamową programów społecznych, czy tym mniej politycznych bo „DomumTuam decet sanctitudo in longitudinem dierum” (Ps 93, 5).
Różnie pod tym względem bywa w niejednej parafii !
Oklaskiwanie kazań
Przyjmuje się w naszych kościołach czysto świecki i mało poważny i sprzeczny z powagą miejsca świętego obyczaj oklaskiwania kazań niektórych osobistości kościelnych.
Kazanie jako Słowo Boże i Kościoła, powinno być przyjmowane z wiarą i zastanowieniem jak je realizować w życiu, nie może być popisem oratorskim godnym aplauzu, którego oczekuje mówca na wiecu politycznym.
W dobie powszechnego odrzucania świętości w życiu człowieka, a sakralizacji wprost jego samego, zadaniem kapłana katolickiego jest przywracanie sacrum, bo:
Sancta sanctae tractanda sunt!
„Adoro te devote latens Deitas…” (S. Thoma de Aquino).